Od kilku sezonów organizatorzy wyścigów starają się uczynić kolarstwo bardziej widowiskowym. Trudno się dziwić – wstrząsana aferami dopingowymi dyscyplina szuka sposobów, by przyciągnąć do siebie kibiców. Kolarze prowadzeni są więc w coraz trudniejszy i bardziej wymagający teren, na mapach wynajdowane są nowe, ekstremalnie trudne podjazdy. To jednak wciąż za mało, tym bardziej, że nadludzki wysiłek można kwestionować i uzasadniać niedozwolonym wspomaganiem.
Aby wprowadzić dodatkowe emocje dla kibiców i wymusić selekcję, kolarzy szosowych… zdejmuje się z szosy i na pięknych, carbonowych, ultranowoczesnych rowerach przenosi w warunki, w jakich rywalizowali ich poprzednicy kilkadziesiąt lat temu. Nim cała Europa została pokryta asfaltem, ścigano się po bitych, szutrowych i brukowanych drogach. W północnej Francji i w Belgii pozostałości po nich traktowane są z czcią i nabożeństwiem, stanowią rodzaj żywego zabytku używanego właśnie przez kolarzy podczas wiosennych klasyków. Element losowości, jaki dodaje jazda po kasseien, zwłaszcza w połączeniu z trudnymi warunkami atmosferycznymi powoduje, że Paryż – Roubaix i Flandria są tak fascynujące.
Montepaschi Strade Bianche
Na podobny pomysł wpadli też Włosi, wykorzystując słynne z charakterystycznego, białego koloru, szutrowe drogi w okolicach Sieny. Najpierw zaczęli organizować „wyścig retro”, dla kolarzy na zabytkowych rowerach w strojach z epoki. Następnie powołali do życia, pretendujący do miana klasyku, „Strade Bianche” dla zawodowców, którego kluczowymi elementami są prowadzące po wzgórzach polne dukty. Impreza cieszy się sporym zainteresowaniem kibiców a także spotkała się z uznaniem gwiazd peletonu: wygrywali tam Fabian Cancellara czy Philippe Gilbert.
Podobny, choć nieco mniej znany jest francuski „Tro bro Léon”, rozgrywany w Bretanii. Tam z kolei szosowcy ścigają się w lasach, na trasie, która swoją charakterystyką przypomina popularne, płaskie maratony mtb w centralnej Polsce. Bardzo entuzjastycznie o tej imprezie wypowiadał się rok temu Bartosz Huzarski: „To jeden z tych wyścigów które trzeba w życiu zaliczyć. Po mecie byłem umorusany jak małe dziecko puszczone na cały dzień do piaskownicy i tak samo szczęśliwy”.
Tro bro Léon 2012:
Nieco inaczej sprawa wygląda, gdy tego typu odcinki włączane są do trasy wielkich tourów. Zawodnicy przyzwyczaili się, że klasyfikacja generalna rozstrzyga się podczas jazdy na czas oraz górskich etapów. Bardzo duże znaczenie ma również praca drużyny, zarówno na płaskich, wietrznych odcinkach jak i na alpejskich przełęczach. Tymczasem jazda po szutrze, w warunkach, które jeszcze szybciej oddzielają faworytów prawdziwych od „papierowych”, gdzie liczy się nie tylko moc, ale też technika, szczęście i zamiłowanie do ryzyka wprowadza sporo zamieszania. Odcinki brukowane podczas Tour de France i „Białe Drogi” na Giro d?Italia kilkukrotnie zrobiły już niezłą „rzeźnię” w peletonie a wielu potencjalnych liderów właśnie tam a nie w górach traciło szansę na podium klasyfikacji generalnej.
Białe Drogi w deszczu podczas Giro d?Italia 2010
Tego typu innowacje spotykają się ze sporą krytyką ze strony wielu zawodowców. Często słuszną – były dyrektor Giro d?Italia, Angelo Zomegnan w zeszłym roku próbował przeforsować kamienisty zjazd niczym z trasy maratonu mtb. W obliczu tragicznego wypadku Woutera Weylandta kolarze wygrali i odcinek ten usunięto. Wydaje się jednak, że w rozsądnej porcji takie elementy to dobry pomysł. Skoro 50 lat temu kolarze byli w stanie na stalowych rowerach, w niewygodnych strojach pokonywać często całe etapy w takim terenie, dlaczego dziś, mając o wiele bardziej komfortowe warunki pracy i mnogość dostępnych technologii (sprzęt, łączność radiowa, niemal pełen monitoring pracy itd) nie mogą być poddawania selekcji na „odcinkach w stylu vintage”? Gdyby chcieć rozgrywać zawody tylko na podstawie tego, kto jest mocniejszy, możnaby nie wychodzić z laboratorium fizjologa. Tymczasem magia sportu m.in pochodzi z jego nieprzwidywalności i nuty szaleństwa. Jazda po „Białych Drogach” to właśnie jeden z tych elementów, który przywraca radość z kibicowania kolarzom.
Tekst pierwotnie opublikowany w portalu natemat.pl 11.05.2012