Wczoraj w Liege zakończyła się pierwsza część kolarskiego sezonu. Świat miał swoich bohaterów, dla których nasi zawodnicy pierwszy raz od dłuższego czasu stanowili coś więcej niż tło. Wygląda na to, że jest świetnie. Na fali rozkwitającej wiosny proponuję nieco entuzjazmu.
Katarzyna Pawłowska Mistrzynią Świata
Gdyby ktoś nie zauważył, siła polskiego kolarstwa wyraża się sukcesami kobiet. W MTB od wielu sezonów do ścisłej czołówki zaliczana jest Maja Włoszczowska, po świetne wyniki sięgają też Anna Szafraniec, Paula Gorycka czy Aleksandra Dawidowicz. Od tegorocznej wiosny mamy jeszcze jedną bohaterkę. Katarzyna Pawłowska zdobyła złoto na torowych mistrzostwach świata w Melbourne w kategorii scratch (wyścig ze startu wspólnego). Tor w Pruszkowie, który miał odmienić sytuację kolarstwa w kraju nadal jest bardziej powodem do zmartwień niż kuźnią młodych talentów, przynajmniej częściowo się zwrócił. Sukces Pawłowskiej jest niewątpliwy – mistrzostwa, choć na kilka miesięcy przed Igrzyskami, główni faworyci potraktowali poważnie, o czym świadczą liczne rekordy świata. Jak rewelacyjny wynik naszej zawodniczki zostanie wykorzystany, to już inna sprawa. Póki co cieszmy się przypominając sobie tę wyjątkową chwilę:
Walczący Sylwester Szmyd
Ktoś nam ukradkiem podmienił Sylwestra Szmyda. Najlepszy polski kolarz ostatnich lat był często krytykowany za pasywną jazdę, brak chęci do realizowania własnych ambicji (lub nawet ich brak) i bardzo utylitarne podejście do wykonywanego zawodu. Trzeba przyznać, że przy braku wyników innych polskich kolarzy, mocny fizycznie Szmyd ?tyrający? na swoich liderów i podporządkowujący całą karierę idei bycia najlepszym pomocnikiem na świecie budził frustrację kibiców. W trzydziestym czwartym roku życia i po dekadzie jazdy w cieniu innych, kolarz Liquigasu pokazał nowe oblicze. Trzecie miejsce w Giro del Trentino, 13. w Volta a Cataluna oraz ścisła czołówka na górskich etapach Paryż – Nicea nie pokazują w pełni przemiany o której wspominam. Szmyd walczący na finiszu? ?Zaginający się? podczas jazdy na czas? Szukający szans na dobre miejsca w klasyfikacji jadąc czujnie od początku etapowego wyścigu? Tego jeszcze nie było. Co więcej, nie robi tego podczas wyścigów mniej ważnych a w trakcie imprez z najwyższej półki, gdzie rywalizuje z wąskim gronem najlepszych kolarzy świata. Piękna rzecz!
Solidne zaplecze
Lata mrówczej pracy Szmyda (czy wcześniej Baranowskiego i Brożyny) z pewnością pomogły innym zawodnikom podpisać kontrakty z czołowymi grupami. Początkowo w roli pomocników: bywały lata, gdy największym sukcesem naszych szosowców było nadawanie tempa na etapach wielkich tourów. Pewne ożywienie było widoczne już od pewnego czasu, ale tegoroczna wiosna przeszła najśmielsze oczekiwania. Świetnie prezentował się Huzarski (drugi w Settimana Ciclisma Coppi e Bartali, dziewiąty w Vuelta a Murcia, świetnie w Giro del Trentino), Michał Kwiatkowski (wygrany prolog Driedaagse van West Vlaanderen) i Maciej Bodnar (trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej tego samego wyścigu), Michał Gołaś (aktywna jazda w wielu imprezach, drugie miejsce na etapie Volta a Catalunya – niestety post factum neutralizowanym) i Przemysław Niemiec (wyraźnie wspiera Michele Scarponiego w przygotowaniach do Giro d?Italia, ale ugrał dla siebie dziewiąte miejsce w Giro dell?Apenino). Osobne słowo należy się Markowi Rutkiewiczowi, który wygrał prestiżowy (choć niższej kategorii) wyścig Circuit des Ardennes. Po perypetiach, jakie przed sezonem przeszedł sam zawdonik oraz grupa CCC jest to tym bardziej cenny rezultat. Nasi kolarze jeżdżą więc w sposób, którego nie tylko nie musimy się wstydzić. Wręcz przeciwnie, powinniśmy być dumni.
Świetna Włoszczowska
Pewnym zaskoczeniem jest też rewelacyjna postawa Mai Włoszczowskiej w Pucharze Świata cross country. W zasadzie od początku kariery stawiała ona na jedną – dwie imprezy docelowe w sezonie, w Pucharze odnosząc sporadyczne sukcesy. Tymczasem w roku olimpijskim, gdy przed nią najważniejszy sprawdzian w karierze (wszak podporządkowała mu ostatnie cztery lata, wywróciła do góry nogami sytuację w kadrze narodowej i grupie CCC) wygrywa inaugurację tej niezmiernie prestiżowej serii a w drugiej eliminacji jest trzecia. Nie wnikając w motywy takiego ustawienia formy w sezonie, ani nie gdybając jak potoczy się dalsza jego część można powiedzieć, że Maja nareszcie robi to, co do zawodniczki jej klasy należy.
Cała Polska na rowerach
Popularność Mai przekłada się na popularność kolarstwa górskiego w ogóle. Mogę śmiało ogłosić: tej wiosny wsiedliśmy na rowery. W weekend inaugurujący główne cykle maratonów mtb w większych i mniejszych masowych imprezach kolarskich wzięło udział około 4000 osób. To naprawdę imponujące, a gdy dołożyć do tego fakt, że oprócz eventów dla amatorów powoli odradza się kolarstwo wyczynowe, są powody do zadowolenia. W Pucharze Świata nie startują bowiem tylko zawodowcy skoligaceni z kadrą narodową, ale także nowe twarze z mniejszych klubów. Również na innych imprezach zagranicznych rodzimi kolarze szukaja swojej szansy na rozwój i konfrontację z szerszym gronem rywali. Tak trzymać!
Aby nie przesadzić z ilością lukru mała zapowiedź: jutro będzie hejt ;)
Tekst pierwotnie opublikowany w portalu natemat.pl 24.04.2012