fbpx

W Londynie wygra Sportowiec Modyfikowany Genetycznie

Wyścig trwa. Ograniczani paszportami biologicznymi zawodnicy szukają innych sposobów by poruszać się szybciej, wyżej i dalej. Nie ma wątpliwości, że podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w imię tej idei przynajmniej kilku medalistów będzie miało w organizmie substancje określane jako ?doping genetyczny?.

GW1516, jedna z substancji określana jako „doping genetyczny” ? Wikimedia Commons, domena publiczna

Era radosnego podnoszenia poziomu hematokrytu do poziomu 60 i więcej oraz niemal nieograniczonego suplementowania testosteronu i hormonu wzrostu minęła. Zależnie od dyscypliny wcześniej lub później, ale to, co wnieśli ze sobą do zawodowego sportu atleci zza ?żelaznej kurtyny? od pewnego czasu jest już passe.

Doping krwi: dostarczanie EPO, transfuzje, autotransfuzje, jest już w dużej mierze wykrywalny lub można go udowodnić pośrednio. System ADAMS oraz paszporty biologiczne (wprowadzone w kolarstwie, obecnie wdrażane przez federacje biegaczy narciarskich, lekkoatletów i pływaków) są daleko od praw człowieka (poszanowanie prywatności) oraz podstaw demokratycznego państwa prawa (domniemanie niewinności)*, ale częściowo pomagają spowolnić pęd ku niedozwolonemu, farmakologicznemu poprawianiu wyników osiąganych przez sportowców.

Efekty są, póki co wymierne. Kolarze wyraźnie zwolnili, wyścigi stały się bardziej nieprzewidywalne, zawodnicy, którzy dotąd nie mieli szans na dobre miejsca zaczynają liczyć się w stawce. Czy to oznacza, że są ?czyści?? Jakim cudem w ciągu kilku sezonów biegacze-sprinterzy z chodzących gór mięśni przeistoczyli się niemal w smukłe łanie a grupa zawodników, którzy 100m pokonują poniżej 9,85 (granicy tej nie złamał np. Carl Lewis) wciąż się poszerza? Skąd u zawodnika, który szybko łapie dużą masę mięśniową bierze się astma? A raczej po co się ją stwierdza? Dlaczego, poza parametrami krwi, zaczyna się zwracać uwagę także na masę ciała atletów, którzy, jak sama nazwa wskazuje, powinni swym wyglądem wyraźnie odróżniać się od anorektycznych modelek?

Przynajmniej od 2006r koncerny farmaceutyczne testują na zwierzętach substancje, które powodują, że myszy czy małpy biegają szybciej, wykorzystają tłuszcze jako źródła energii (zatem nie tylko efektywniej korzystają z zasobów energetycznych organizmu, ale też korzystnie zmieniają proporcje ciała) a ich włókna mięśniowe ulegają przemianie (zmienia się stosunek włókien szybko i wolnokurczliwych). Ograniczona jest również produkcja kwasu mlekowego odpowiedzialnego za uczucie zmęczenia mięśni. Preparaty AICAR oraz GW1516 nie wyszły poza fazę badań klinicznych a mimo to trafiły na listę zabronionych substancji WADA (Światowa Organizacja Antydopingowa) jako ?doping genetyczny?. Co więcej, teoretycznie istnieje test na ich wykrycie z próbek pobranych od zawodnika. Tyle tylko, że są to zaledwie dwie substancje a tymczasem na rynku zatwierdzony i dostępny jest lek Telmisartan (produkowany już przynajmniej przez siedem firm). Substancja wynaleziona po to, by pomagać chorym na nadciśnienie, której działanie jest zbliżone do dwóch wymienionych wyżej środków. Dodatkowo ma regulować metabolizm weglowodanów.

O tym, że sportowcy stosują Telmisartan wiadomo – został skonfiskowany podczas Tour de France 2010 (tego samego wyścigu, na którym przyłapano Alberto Contadora na stosowaniu prymitywnego klenbuterolu). Ponieważ jego działanie dopingujące nie jest poparte w 100% jednoznacznymi z naukowego punktu widzenia dowodami, nie jest zabroniony. Można przypuszczać, że skoro ten akurat lek jest już na rynku, koncerny pracują i testują kolejne. Po to, by skuteczniej, mniej inwazyjnie, w mniejszych dawkach i z mniejszą częstotliwością musieć aplikować medykamenty i pomagać cierpiącym. Czy najbogatsi, wspierani przez największe światowe marki sportowcy będą mieli do nich dostęp? Z pewnością. Czy Igrzyska Olimpijskie będą ?najczystszymi? w historii? Jest taka szansa. Wszak ilość testów antydopingowych będzie rekordowa.

Tekst pierwotnie opublikowany w portalu natemat.pl 20.03.2012

*Znakomicie tę sytuację podsumowuje wypowiedź ?skruszonego? dopera, Patrika Sinkewitza o kazachskim kolarzu, Andrieju Kaszeczkinie. Ten jako linię obrony przed dyskwalifikacją po stwierdzeniu u niego transfuzji wybrał właśnie to, że system antydopingowy gwałci podstawowe prawa. Sinkewitz w wywiadzie dla magazynu Pro Cycling przyznał Kazachowi rację, po czym dodał. ?To, że pogwałcono jego prawa jest oczywiste, co nie zmienia faktu, że w jego żyłach płynęła zmodyfikowana krew innego człowieka?.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: