Nagłówki portali opisujących historię Hotelu Gołębiewski w Karpaczu
Z drugiej strony wyścig od początku lat dziewięćdziesiątych, gdy Lang i jego ludzie (m.in. nieoceniony Lech Piasecki) zajęli się organizacją przeszedł niezwykłą metamorfozę. Jest niespotykanym przykładem sukcesu wynikającego z profesjonalizmu, rzecz ciągle rzadko spotykana. Wyrazem tego są nieustająco wysokie oceny ze strony międzynarodowej federacji i awans, w 2005r, do grona najwyżej punktowanych wyścigów tego typu na świecie.
W tym sezonie TdP będzie miał wyjątkowo trudną sytuację. Medialnie konkuruje z Euro 2012, Igrzyskami Olimpijskimi a w związku z tymi wydarzeniami rozegrany zostanie równolegle z Tour de France. Od strony wizerunkowej przed Lang Teamem stoi więc największe wyzwanie od początku działalności.
Trasa wyścigu poprowadzono wzdłuż południowej granicy, od Jeleniej Góry do Krakowa. Będzie zatem górzysta i o sportową stronę imprezy nie powinniśmy się martwić.
Niestety wczoraj spora część mojej sympatii prysła. Oficjalna informacja o podpisaniu umowy z Hotelem Gołębiewski w Karpaczu jako miejscem startu i tytularnym sponsorem pierwszego etapu to zbyt wiele.
Po pierwsze inwestycja jest legalizowaną samowolą budowlaną. W jej sprawie interweniował nawet minister kultury. Po drugie jest architektonicznym koszmarem, który wdziera się tonami betonu w górski krajobraz zakłócając lokalny ekosystem. Po trzecie wreszcie, jest uznawana za najgorszy obiekt architektoniczny ostatniego dwudziestolecia, zwyciężając w plebiscycie ?Polityki?.
Kolarstwo (oprócz dopingu i Mai Włoszczowskiej) kojarzy się z ekologią, zdrowym trybem życia, czasem spędzanym blisko natury. Wyścigi szosowe zawodowców realnie mają niewiele wspólnego z dbałością o środowisko. W kolumnie jedzie niemal tyle samo samochodów co rowerów, przy trasach zostają tony materiałów reklamowych i śmieci. W poszukiwaniu zmian nakłania się zawodowców, by nie wyrzucali na drogę opakowań po batonach energetycznych i bidonów. Wprowadzane są biodegradowalne materiały a jedna z ekip stosuje w koszulkach zawodników dodatkową kieszonkę na odpadki. We Francji możliwa jest zmiana mety jednego z kluczowych etapów tamtejszego Touru ze względu na ? prawdopodobnie całkiem słuszne ? obawy obrońców środowiska.
Tymczasem u nas impreza, która ma promować Polskę jest wiązana z dyskusyjną inwestycją, która jako przykład arogancji inwestora, w sporej części bezprawnie, rujnuje jeden z nielicznych górskich rejonów kraju. W poszukiwaniu miejsc, które chciałbym pokazać widzom Eurosportu, czytelnikom cyclingnews.com i kibicom kolarstwa na świecie by powiedzieć im: ?patrzcie jak u nas jest fajnie? Hotel Gołębiewski w Karpaczu byłby na jednym z ostatnich miejsc. Dzięki Tour de Pologne, przez kilka chwil będzie na pierwszym.
Tekst pierwotnie opublikowany w portalu natemat.pl 24.02.2012