fbpx

12 Wydarzeń 2011r. Evans wygrywa Tour de France

To było najpiękniejsze, najbardziej zasłużone i najciężej wypracowane zwycięstwo w wielkim tourze, jakie oglądałem od kiedy świadomie interesuję się kolarstwem. W moim prywatnym rankingu wydarzeń sezonu 2011 pierwsze miejsce zajmuje Cadel Evans i jego droga na podium w Paryżu.

Pechowy, wiecznie drugi (lub nawet dalej), jeżdżący pasywnie i asekurancko. A do tego brzydko. To częste opinie, z jakimi można było się spotkać gdy padało nazwisko Australijczyka. Ze sportowym rodowodem w mtb zabłysnął jako jednodniowy lider Giro d’Italia by następnie ponieść bolesną porażkę. Nie mógł odnaleźć się w świecie, gdzie rządziła erytropoetyna, testosteron i hormon wzrostu. Do głosu stopniowo dochodził wraz z rozwojem systemu wzmożonych kontroli (ADAMS) oraz paszportów biologicznych. Równocześnie ewoluował jako zawodnik. Trenując pod opieką Aldo Sassiego dojrzał i stał się walczącym o najwyższe cele profesjonalistą.

Dwukrotnie był blisko wygranej, jednak znajdowali się silniejsi od niego. Zmiana w postawie Evansa zaszła, gdy w Mendrisio po śmiałym ataku zdobył koszulkę mistrza świata. Następnie, ku zdumieniu wielu kibiców i ekspertów przeszedł do ekipy BMC. Stał się skutecznym zwycięzcą, gdy trzeba biorącym sprawy w swoje ręce.

Sezon 2011 miał znakomity. W swoim zwyczaju ścigał się od wczesnej wiosny. Zwyciężał w Tirreno Adriatico oraz Tour de Romandie. Na Criterium du Dauphine zamiast walczyć o wygraną, budował formę przed Tourem a i tak był drugi. Start w „Delfinacie” był istotnym elementem przygotowań. W przeciwieństwie do swoich głównych rywali, z którymi miesiąc później walczył w Wielkiej Pętli w warunkach bojowych zapoznał się z trasą czasówki. Tą samą trasą, na której ostatecznie pokonał Andy’ego Schlecka i wygrał Tour de France.

Na starcie najważniejszego w sezonie wyścigu stanął w najwyższej dyspozycji, do tego niezmiernie skoncentrowany. Miał pełne wsparcie kolegów z drużyny BMC. Kierowani przez doświadczonego George’a Hincapiego pomocnicy, nawet na pozornie nieistotnych etapach przejmowali inicjatywę w peletonie 20km przed metą. Dzięki temu Evans nie tylko uniknął kłopotów, jakie przytrafiły się Contadorowi a także wykluczyły Wigginsa, Vinokourowa i Van Den Broecka. Przed wjazdem w wysokie góry zyskał nawet cenne sekundy przewagi nad Schleckami i Contadorem. Będąc pewnym swojej jazdy na czas mógł kontrolować sytuację.

Gdy liderzy przez Pireneje przejechali na remis a Evans po raz kolejny krytykowany był za pasywną jazdę, udowodnił malkontentom, że byli w błędzie. „Nowy” Cadel Evans zyskał minutę i dziewięć sekund po brawurowej akcji z Contadorem i Sanchezem na zjeździe do Gap. Raptem dwa razy tyle Andy Schleck nadrobił nad nim swoim, słynnym już, rajdem przez Izoard i Galibier. Tam też Australijczyk po raz kolejny pokazał, jak bardzo zależy mu na wygraniu Touru. Pomny porażki sprzed trzech sezonów zminimalizował starty i de facto jako jedyny konkurent młodszego z luksemburskich braci pozostał w grze o wygraną.

Dzień później musiał zmierzyć się z jedną z największych traum swojej kariery – pechem. Defekty na Galibier, gdy Contador i Andy Schleck wściekle atakowali tym razem nie złamały Australijczyka. Zachował zimną krew i przed metą dogonił zmęczonych rywali. Dzięki doświadczeniu i taktyce był minimalnie mniej zmęczony i na finałowej czasówce zmiażdżył rywali. W tym miejscu po raz drugi trzeba wspomnieć fakt, że w przeciwieństwie to Schlecka już wcześniej ścigał się na trasie decydującej o wszystkim próby.

Prawdopodobnie nie minę się z prawdą, jeśli napiszę, iż w tym roku Cadel Evans stał przed ostatnią realną szansą wygrania Tour de France. W kolejnym sezonie będzie miał już 35 lat a Alberto Contador nie będzie tak zmęczony jak w 2011r. Wielkich mistrzów poznaje się po tym, że potrafią wykorzystywać okazje. Evans dość już w karierze przegrał a w przeciwieństwie do wielu zawodników z przeszłości, porażki te przekuł w doświadczenie. Wiedząc, że taka szansa może się już więcej nie powtórzyć wykonał wszystkie działania niezbędne by odnieść sukces. Tym razem nie popełnił błędów i był w 100% skuteczny.

Na koniec, już całkiem prywatnie dodam, że ważna dla mnie jest nie tylko historia sukcesu australijskiego kolarza. Cenię jego wrażliwość społeczną, bezkompromisowość w stosunku do mediów, oraz wielce prawdopodobny brak związków z przemysłem dopingowym. Do tego jest zawodnikiem, który zaczynał od mtb w złotej erze tej dyscypliny a jego rywalizację z koalicją francuskich bikerów śledziłem sam próbując swoich sił w xc (zapewne stąd mam do niego sentyment). Choć nie ma cech celebryty, jeśli miałbym kogoś wskazywać jako materiał na sportowego idola, byłby to właśnie on. Ten, który wygrał Tour de France dopiero wtedy, gdy po latach jazdy w anormalnie wysokim tempie, wyścig wyraźnie zwolnił.

Cadel Evans na podium Tour de France 2011:

Evans vs Andy Schleck, decydująca czasówka:

Evans, Contador i Sanchez atakują w deszczu na zjazdach do Gap:

Dwanaście dni przed końcem roku wystartowałem z podsumowaniem sezonu. Codziennie jedno z dwunastu, moim zdaniem najważniejszych wydarzeń kolarskiego roku 2011. Oto one:

12. Czeski Offroad
11. Klenbuterolowa żenada
10. Zmiany w polskim MTB 
9. Ewakuacja sponsorów
8. Srebro Włoszczowskiej
7. Herosi to jednak ludzie 
6. Fuzje i supergrupy
5. Genialny sezon Gilberta
4. Podwójna próba Contadora
3. Porażka Leopard Trek
2. Śmierć
1. Evans wygrywa Tour de France


Opublikowano

w

,

przez

Komentarze

Jedna odpowiedź do „12 Wydarzeń 2011r. Evans wygrywa Tour de France”

  1. visit here…

    12 Wydarzeń 2011r. Evans wygrywa Tour de France | XOUTED.COM – Marek Tyniec Blog…