fbpx

Licencje UCI – to już było (i się źle skończyło)

Grupy zawodowe chcące utrzymać się w gronie Pro Teams zaczynają polowanie na punkty. Niewątpliwie pomocny jest w tym Tour of Bejing, nowy wyścig w kalendarzu World Tour. Grupy bez sukcesów za to ze stabilnym budżetem szukają też swojej szansy na rynku transferowym. Podobny schemat był już przerabiany i zakończył się skandalem dopingowym.

Mijający sezon kolarski można uznać za udany, jeśli weźmiemy pod uwagę walkę z dopingiem. Tour de France był wolniejszy, paszporty biologiczne działają, kontroli jest więcej, wpadek mniej. Sukces. Niestety, stan ten może trwać tylko chwilę, ze względu na system promowania zespołów. O miejscu wśród drużyn Pro Teams, zatem zapraszanych na najważniejsze wyścigi więc regularnie pokazywanych w telewizji, decyduje w dużej mierze miejsce w rankingu. OTo zależy od punktów, przyznawanych zawodnikom za miejsca w ścisłej czołówce.

Cofnijmy się na chwilę o mniej więcej dekadę. Francuska ekipa Cofidis była zdecydowanie na fali wznoszącej. Mieli w składzie m.in. nową gwiazdę, Davida Millara, który zapowiadał się jako świetny a do tego bardzo popularny kolarz. Szefowie ekipy wymyślili, że wynagrodzenie kolarzy będzie zależało nie od pracy czy przydatności drużynie a od miejsca w rankingu UCI. Nie dość, że wprowadziło to niesnaski między zawodnikami (każdy próbował jechać na własne konto) to, może nie bezpośrednio, przyczyniło się do „Afery Cofidisu”, czyli ujawnienia na wpół zorganizowanych dopingowych praktyk w drużynie. Wspomniany już Millar wielokrotnie wspominał, że do sięgnięcia po EPO pchnęła go presja: własna, kibiców, mediów, ale też i drużny. Wszak punkty były najważniejsze i jakoś trzeba było je zdobywać.

Przed końcem tegorocznego sezonu transferowego w trudnej sytuacji jest drużyna AG2R. Nie będąc w top15 ekip nie ma gwarancji, że pojedzie w przyszłym roku w gronie Pro Teams. Co z tego, że Gadret i Dupont świetnie jechali w generalce Giro d’Italia, podobnie jak Peraud w Tour de France a Roche nadal daje nadzieję na niezłą przyszłość. Punkty dla drużyny zbierali zawodnicy walczący o punkty w mniejszych imprezach. Nawet, jeśli AG2R w tym roku zdobyła sympatię kibiców dzięki naprawdę dobrej postawie w najważniejszych imprezach, musi walczyć o utrzymanie w elicie pozasportowymi metodami: kupić kogoś, kto w posagu przyniesie zdobyte w sezonie punkty.

Rok temu do światowej elity weszła drużyna Vacansolei. Kolarze tego zespołu są waleczni, perspektywiczni i, tak jak zawodnicy AG2R spotkali się z bardzo przychylnym odbiorem mediów i kibiców. Nie byłoby ich jednak na wielu wyścigach, gdyby kierownictwo postanowiło trzymać się zasad etycznych. W imię awansu do grona Pro Teams zatrudniono umoczonych w doping Mosquerę i Ricco. Pierwszy z nich nie mógł startować przez cały sezon w związku z niejasną sprawą wspomagania przy pomocy HES, natomiast drugi dostał zapaści po nieudanej, nielegalnej transfuzji krwi. Poels, Marcato, Hoogerland czy nasz Michał Gołaś mogli podejmować liczne próby ataków i walki o zwycięstwa przez cały sezon m.in. dlatego, że drużyna zatrudniła punktodajnych doperów.

Obecna sytuacja stawia pod znakiem zapytania także byt ekipy takiej jak Astana. Aleksander Winokurow postanowił nie kończyć kariery, ponieważ on i jego punkty są potrzebni by grupa utrzymała się w „najwyższej klasie rozgrywkowej”. By sprostać wymogom UCI, na papierze zakończono karierę mniej znanego zawodnika, Andreja Kirejewa (oficjalnie z powodu kontuzji).

Gdy pojawiają się większe pieniądze, a przejście do grona Pro Teams wiąże się z dwu-trzykrotnym zwiększeniem budżetu oraz wpływów, kwestie etyczne lub zwykła przyzwoitość schodzą na drugi plan. UCI jest ciałem, które bardzo wolno reaguje na zmiany a wprowadzane, często nieżyciowe przepisy potrafi konserwować latami. Od drobnego wyszukiwania kruczków i lekkiego naginania zasad jest tylko krok, do pójścia na całość. Sukces w walce z dopingiem może więc być tylko tymczasowy, skoro pojawia się potrzeba bezkompromisowej walki o zwycięstwa. Nie wątpię, że w obliczu być albo nie być przynajmniej część zainteresowanych będzie chętna do uczestnictwa w kolejnym wyścigu farmaceutycznych zbrojeń. Wytłumaczenie będzie takie jak zawsze: „takie są realia i przecież wszyscy to robią”.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: