BMC Racing nadal się zbroi. Potwierdzono przejście Pinottiego i Van Garderena. Leopard i Radioshack mają połączyć szyki. Wrogiego przejęcia na sponsorze Omega Pharma dokonuje Partrick Lefevre. Co z tego wynika?
O BMC pisałem już kilka razy. Przy okazji transferu Gilberta oraz upadku High Road. Do, i tak bardzo wyrównanego i pełnego gwiazd składu dołączają dwie kolejne. Marco Pinotti będzie świetnym motorem napędowym podczas drużynowej jazdy na czas. To weteran, ale człowiek, którego pracę trudno wycenić, jest tak bardzo pomocny dla drużyny podczas wielkich tourów. Dla odmiany Van Garderen to przyszłość kolarstwa. Co ważne, przyszłość ze Stanów. Ma 23 lata i może być wkrótce wybitnym kolarzem etapowym. Będzie jeździł u boku największych mistrzów, tym samym ekipa BMC czyni długoletnią inwestycję, o ile oczywiście Van Garderen zaadaptuje się w tej ekipie a naszpikowany gwiazdami skład dogada się między sobą. Andy Rhis będzie prawdopodobnie zmuszony do zatrudnienia kolejnego dyrektora sportowego. Wątpliwe, by John Lelangue sam poradził sobie z pogodzeniem priorytetów tak licznej grupy tak znamienitych postaci.
Gdy kolarski świat obiegła wiadomość o transferze Leviego Leipheimera, można było pomyśleć, że Amerykanin szuka dobrego finansowo kontraktu przed odejściem na emeryturę. Patrick Lefevre wraz z nowo pozyskanym wsparciem – medyczną firmą Omega Pharma (koncern opuszcza grupę Lotto Marka Serganta) idzie za sugestiami swoim sponsorów i buduje ekipę bardziej „globalną”. Leipheimer będzie zapewne liderem na Tour de France i pomoże odbudować wizerunek ekipy jako jednej z najważniejszych w światowym kolarstwie. Dwóch polskich Michałów: Gołaś i Kwiatkowski przechodzą pod skrzydła Lefevre’a nie tylko z tego powodu, że są obiecującymi zawodnikami. Dla Quick Stepu Polska jest ważnym rynkiem i chce mieć w składzie naszych reprezentantów abyśmy kupowali więcej paneli podłogowych tej marki. Tu mała uwaga w stronę Czesława Langa. Skoro i tak w przyszłym roku Tour de Pologne będzie dla wielu zawodników częścią przygotowań do Igrzysk w Londynie a Kwiatkowski nieźle jeździ na czas, to może jakaś krótka próba tego typu znajdzie się w programie? Może dzięki temu w końcu doczekamy się prestiżowego zwycięstwa Polaka?
Wspomniany Leipheimer nie odszedł do Quick Step – Omega Pharma tylko dla pieniędzy. Od pewnego czasu pojawiają się bowiem pogłoski o połączeniu grupy Radio Shack z Team Leopard. Amerykanin widocznie nie widzi siebie w roli pomocnika Schlecków, więc odszedł. Luksemburski „Projekt” jest naszpikowany wybitnymi kolarzami i stworzony po to, by Andy Schleck wygrał Tour de France. Jak pokazał miniony sezon, grupa cierpi na poważne braki organizacyjne, prawdopodobnie nie zła jazda zawodników a brak zdecydowania managementu doprowadziły do przegrania Touru i być może także do niepowodzeń Cancellary w wiosennych klasykach. Z drugiej strony Radio Shack to kolarski odpowiednik piłkarskiego AC Milan. Johan Bruynell ma jedną z najwyższych średnich wieku wśród zawodników i wyraźnie brakuje mu w składzie świeżej krwi. Do tego obie drużyny łączy sponsor sprzętowy: Trek zapewne chętnie znów wygrałby Wielką Pętlę by podtrzymać sprzedaż w Stanach i zwiększyć ją w Europie. Johan Bruynell jest Belgiem, czułby się więc w ekipie z Luksemburga nie najgorzej. Kim Andersen z kolei chyba potrzebuje na kierowniczym stanowisku bardziej utytułowanego partnera, jakim był dla niego Bjarne Riis. Jeśli informacja o tej super fuzji się potwierdzi niewiadomą pozostanie tylko rola, jaką w nowej grupie będzie odgrywał Lance Armstrong, którego wpływy w Radio Shack są spore. Tak czy inaczej, jeśli „RadioPard” czy też „LeoShack” powstanie, będzie kolejnym mocarstwem w peletonie.
Wygląda więc na to, ze wraz ze zmianami, które pociągnął za sobą, wciąż udoskonalany, system paszportów biologicznych, drużyny szukają nowych dróg prowadzących do odnoszenia sukcesów. Będzie zabawnie, jeśli między wielkich znów, jak w tym roku Voeckler na Tour de France, wciśnie się ktoś z „drugiej ligi”. Przynajmniej tej finansowej.