fbpx

Promocyjny dysonans

Miłym zaskoczeniem była dla mnie obecność kroniki Skandia Maratonu, na którą trafiłem włączając TVP w niedzielne popołudnie. W telegraficznym skrócie kilkukrotnie pojawiły się nazwy: miejscowości (Białystok), sponsora tytularnego (Skandia), organizatora (Lang Team) oraz nazwiska i kluby czołowych zawodników.

Lang Team zawsze dobrze współpracował z TVP. „Publiczna” w sporej części odpowiada za sukces Tour de Pologne i awans wyścigu do światowej elity. Dużo łatwiej o finansowanie imprezy, gdy w dziale marketingu sponsora można policzyć odpowiedni zwrot z obecności w mediach. Czas antenowy w godzinach popołudniowych jest drogi, zatem wsparcie wyścigu pokazywanego w telewizji może być opłacalne. Przestaje się liczyć, co dana firma produkuje, jej logotypy mrugają w tle jadących kolarzy. Przekaz tak czy inaczej dociera do odbiorców a umiejętnie prowadząc kampanię można z towarzystwa sportu wycisnąć o wiele więcej.

Z kolarstwem górskim jest nieco inaczej. Zawody są mniej prestiżowe, gwiazd również nie ma tylu co na szosie. Cross country czy maratony niby można podciągnąć pod dyscypliny ekstremalne, ale jak na tę kategorię brak im spektakularności. XC jest za to dyscypliną olimpijską, w której od lat, zwłaszcza w wydaniu kobiecym, odnosimy sukcesy. Z kolei maratony to piękny przykład sportu masowego, w który bawić mogą się całe rodziny. Tym samym otrzymujemy dobrą mieszankę dla Telewizji Publicznej. Nawet, jeśli same zawody trącają nudą, są niemal idealnie „misyjne”, zatem relacja zalicza się na plus przy negocjacjach z ustawodawcą czy Krajową Radą Radiofonii i Telewizji jako argument za istnieniem dotacji z budżetu.

Po tej małej dygresji wróćmy do kroniki Skandia Maratonu. Trwała trzy minuty. Na początku migawka z Białegostoku. Super. Ładnie tam. Następnie Czesław Lang w firmowym trykocie i kasku mówi o bezpieczeństwie i ruchu na świeżym powietrzu. Fajnie – może to dobry pomysł na weekend z rodziną? Liczba uczestników: „ponad 700”. Plus przebitka na ojca z córką radośnie jadących parkową alejką. Cool… też tak chcę, inni też to robią. Cięcie. Puchar Polski. Andrzej Kaiser, Adrian Brzózka, rywalizacja, błoto, punkty, zawodowcy. Zaraz, to właściwie dla kogo ta impreza? Przeglądając pozostałe materiały, z poprzednich etapów serii Skandia, wygląda to tak samo.

Dobrze, że któraś z serii maratonów ma realną promocję. Dobrze też, że, choć nieco wykrzywiony (informacje na ostatnią chwilę, niejasności regulaminowe itp.), rozgrywany jest w jej ramach Puchar Polski. Maratony Lang Teamu nie są ani najlepsze, ani najciekawsze, co do – słowo klucz w branży – organizacji można polemizować i toczyć boje, ale to bez sensu. Mają za to jeden, istotny wyróżnik. Próbują złamać schemat zamkniętych imprez dla, niemal zamkniętej społeczności, któremu hołduje większość serii maratonów mtb w kraju. Społeczności regionalnej, „hardcorowej”, miło spędzającej czas i tak dalej. Każdy może dobrać grupę do serii, z którą jest związany wedle upodobań.

O tym, jak istotną rolę odgrywa dobry lub zły marketing można było się przekonać w Krakowie, gdy na wiosnę Lang Team poniósł frekwencyjną porażkę ze „społecznością” G&G Promotion. Zachęcić osobę nie związaną z tym sportem, że warto przyjść pokibicować a może nawet samemu wziąć udział po niewielkim przygotowaniu jest ciężko. Maraton mtb nie jest konkurencją łatwą do uprawiania a do oglądania nieco smętną. Mnogość kategorii, klasyfikacji, dystansów dodatkowo utrudnia pojmowanie całości. Imprezy masowe z natury są dla wszystkich. Zawodowcy to tylko niewielka część uczestników, czasem mierzona w promilach. Ale to oni nakręcają koniunkturę, pokazują granice wysiłku niedostępne dla przeciętnego zjadacza chleba. Wplatanie w to obrazków rodzin z dziećmi nie robi dobrze nikomu. W ten sposób sportowe wydarzenie zmienia się w piknik, na którym bliżej nieznani profesjonaliści zabierają amatorom zabawki.

Przykład, że może być inaczej? Oczywiście maratony biegowe. Z imprez takich jak maraton londyński czy bostoński Eurosport przeprowadza pełnowymiarowe transmisje. Na żywo. Z 35 tysięcy uczestników w Londynie, kamera pokazuje najpierw 30, potem 20, 10 a na koniec pierwszą trójkę walczącą o najwyższe cele. Amatorzy są tłem. I fakt, że nie ma z nimi wywiadów w wiadomościach nie zmienia tego, że uczestnictwo samo w sobie jest marzeniem dla setek tysięcy ludzi na świecie.

TVP i Lang Team robią dobrą robotę już samą prezentacją Skandia Maratonu szerokiej publiczności. Sponsorzy się cieszą, bo mają zwrot (patrz wyżej), jest więc szansa, że docelowo dzięki temu impreza się rozwinie. Czy jednak taka relacja pobudzi czyjekolwiek marzenia i sprawi, że będzie chciał poświęcić zimę, by wziąć udział w maratonie? Albo zmieni biznesmena z nadwagą w prawdziwego amatora sportu?

Materiały filmowe ze Skandia Maratonu można zobaczyć tutaj: http://sport.tvp.pl/inne/wokol-sportu/sport-amatorski/magazyn/skandia-maraton-lang-team/wideo


Opublikowano

w

,

przez