fbpx

Jak zbudować tęczowy system?

Siedemnaście lat temu otwarto tor kolarski w Manchesterze. Jeden z najlepszych obiektów tego typu na świecie miał pomóc zbudować potęgę brytyjskiego kolarstwa. Udało się. Nowy mistrz świata, Mark Cavendish to tylko wisienka na torcie, który w całości prezentuje się imponująco.

Od 1994r brytyjscy kolarze stali się główną siłą na torze, zaczęli liczyć się na szosie i utrzymali wysoki poziom w mtb. Niemal w każdej z rowerowych konkurencji odgrywają kluczową rolę. Organizują istotne imprezy, które przyciągają media i kibiców. Zbudowali topową grupę zawodową. Dają wsparcie młodym i perspektywicznym zawodnikom. Stworzyli system, który długofalowo powinien zapewnić ciągłość, także po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.

Szkolenie i wsparcie opiera się na kilku poziomach, od juniora młodszego po elitę. Od lokalnych klubów po centralny ośrodek w Manchesterze. Zanim system przyniósł owoce, trzeba było nieco poczekać, ale Brytyjczycy byli konsekwentni. Najpierw zdominowali tor. Chris Hoy, Victoria Pendleton i Bradley Wiggins rozkręcili na dobre machinę sukcesu. Hoy doczekał się nawet tytułu szlacheckiego, Wiggins stał się specjalistą wielkich tourów z szansami na pierwsze brytyjskie podium w Tour de France. Powstała grupa Pro Tour, która ma wsparcie brytyjskiego koncernu medialnego. Docelowo ma być miejscem, gdzie zatrudnienie znajdować będą najlepsi krajowi kolarze. Jest w niej Wiggins, w następnym sezonie ma mu towarzyszyć nowy mistrz świata, Cavendish. Z myślą o tym duecie była z resztą budowana.

Aby nie przynudzać, zobaczmy na efekty. Podczas tegorocznych Mistrzostw Świata na szosie reprezentanci Wielkiej Brytanii zdobyli sześć medali. Złoto Cavendisha ze startu wspólnego mężczyzn to oczywiście najważniejszy z nich, ale nie wolno zapominać o srebrze Wigginsa na czas i brązie Emmy Pooley w tej samej specjalności wśród elity kobiet.  W młodszych kategoriach brąz dołożył Andrew Fenn ze startu wspólnego młodzieżowców a wśród juniorek tęczową koszulkę zdobyła Lucy Garner. Elinor Barker była druga w tej samej kategorii w jeździe indywidualnej. Gdyby tego było mało, kilka tygodni wcześniej w Champery ścigający się na rowerach górskich Brytyjczycy zgarnęli w sumie pięć krążków. Nieco gorzej poddani Jej Królewskiej Mości wypadli na torze, gdzie wygrali dziewięć medali, przegrywając prestiżową rywalizację z Australijczykami i Francuzami. Do tego wszystkiego Cavendish wygrał zieloną koszulkę Tour de France a Wiggins i Froome stanęli na podium hiszpańskiej Vuelty. Krótko mówiąc, udany rok. Co więcej, apogeum sukcesów ma nadejść dopiero w sezonie 2012!

Też mamy tor. Oddany do użytku w 2008r, czyli całkiem niedawno. W międzyczasie zorganizowaliśmy tam mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata a także doprowadziliśmy do sytuacji, że nieomal zgnił, gdy zabrakło pieniędzy na ogrzewanie minionej zimy. Podczas rozmowy telefonicznej, którą komentatorzy Eurosportu przeprowadzili z prezesem Polskiego Związku Kolarskiego w trakcie trwania wyścigu elity w Kopenhadze, ten przepraszał zawodników za niedogodności w pierwszej połowie roku. Cóż, Związek jest w odbudowie, ciągle jeszcze można wiele wybaczyć.

W tym miejscu pokuszę się o dość odważne stwierdzenie. Fakt, że Dariusz Miłek wycofał się ze wsparcia dla grupy kolarskiej klasy Pro Continental to dobry ruch. To nie czas i miejsce na pompowanie pieniędzy w ekipę bez przyszłości. Kilku niezłych gregario, którzy cieszą się uznaniem w zachodnich grupach zawodowych, to mało. Jeśli tylko przeniesienie części funduszy z budżetu ekipy zawodowej CCC zostanie dobrze spożytkowana, za kilka lat możemy mieć fundamenty, by powstał polski odpowiednik brytyjskiego Sky Team. Nie, nie po Londynie. Może po Rio de Janeiro. Z doświadczonymi i utytułowanymi Majką, Paterskim i Kwiatkowskim jako liderami i kilkoma medalistami mistrzostw świata młodzieżowców na torze lub w mtb w roli potencjalnych gwiazd światowego kolarstwa. Ktoś jest sobie w stanie wyobrazić sytuację, że zamiast podziwiać „dzielnych polskich uciekinierów walczących o koszulkę najaktywniejszego” będziemy się zastanawiać, który z Polaków wygra Tour de Pologne po śmiałym ataku na górskim etapie?

To wszystko jest możliwe. Obawiam się jednak, że nawet, jeśli sponsorem PZKol zostałby brytyjski Sky, albo nasz PKN Orlen lub też inny mecenas z niemal nieograniczonym – jak na tę dyscyplinę – budżetem, wszystko zostałoby po staremu. Dlaczego? Bo aby sensownie budować i odbudowywać potrzebne są jasne i przejrzyste zasady. Sprzątanie po prezesie Walkiewiczu trwa już ponad półtora roku. W międzyczasie dokonała się także quasi-rewolucja związana z kadrą mtb. „Szkolenie młodzieży” pozostaje ulubionym hasłem, tak jak w przypadku rozważań o słabości polskiej piłki nożnej. Wygląda na to, że nadal nikt nie pomyślał nawet nie o szczegółach a o podstawach przyszłego systemu, który doprowadzi nie wybitnego indywidualistę a jednego z grupy zawodników do tytułu mistrzowskiego. Jeśli znacie kogoś, kto siedzi w biurze przy BGŻ Arena, może warto podesłać mu ten link: http://en.wikipedia.org/wiki/British_Cycling. Ot tak, na początek, by nie trzeba było za dziesięć lat przepraszać zawodników za chwilowe niedogodności „bo mamy przejściowe trudności”.


Opublikowano

w

,

przez