Tour jest tylko jeden. To Tour de France. Nasz Tour de Pologne nigdy go ani nie dogoni ani nie zastąpi. Patrząc na zakończony właśnie Wyścig, wygląda na to, że powoli zadamawia się w światowej elicie. Jestem ciekaw, czy Wasze spostrzeżenia po tegorocznym TdP pokrywają się z moimi.
Polacy
Oczekiwania były większe. Jak na ostatnie lata spory urodzaj rodzimych zawodników: zawodowcy z ProTouru (Lampre, Liquigas, Saxo Bank, Vacansolei), start polskiej ekipy (CCC Polsat) a do tego kadra narodowa. Efekty? Liczne ucieczki, koszulka najaktywniejszego (Kurek), koszulka najlepszego górala (Gołaś) i dwóch zawodników w top10. Do tego obiecujący talent (Paweł Cieślik) na horyzoncie. Nieźle, naprawdę nieźle. Na plus zaliczyć trzeba też postawę Bartosza Huzarskiego, który jak przystało na kapitana Kadry został najwyżej sklasyfikowanym Polakiem (7. Lokata) a gdy było trzeba dawał szansę młodym.
Na minus, mimo rozlicznych prób, postawę grupy CCC. Można mówić, że próbowali, że byli aktywni i że są grupą Pro Continental, więc słabszą niż elita światowego kolarstwa. Marek Rutkiewicz po raz kolejny próbował wygrać wyścig i po raz kolejny w taki sam sposób ? brawurowym atakiem na mokrym zjeździe. Po raz kolejny taka taktyka nie przyniosła rezultatu. Tomasz Marczyński próbował wygrać etap i gdyby nie to, że cały czas był utrzymywany jako backup dla Rutkiewicza w kwestii walki o ?generalkę? być może miałby na to szansę. Tym samym CCC zakończyło wyścig ze sporym zwrotem z obecności w mediach, ale bez realnego sukcesu sportowego.
Czy aby na pewno? Być może problemem jest postrzeganie Tour de Pologne jako czegoś gorszego a tymczasem to wyścig klasy World Tour. Punktowany tak samo jak inne tygodniowe etapówki. Jeszcze do niedawna 9. miejsce Sylwestra Szmyda w Tour de Romandie traktowaliśmy jako sukces. Zatem siódme miejsce Huzarskiego i 10. Rutkiewicza to niezłe wpisy do ich własnego portfolio. Co nie zmienia faktu, że nadal czekamy na zwycięstwa ważniejsze niż poboczne klasyfikacje. Jeśli nie generalka to choćby etap. Stać nas na to, tylko może trzeba nieco zmienić priorytety.
Zagraniczne gwiazdy
Peter Sagan to wschodząca gwiazda światowego kolarstwa. Podobno podczas testów w Liquigasie zaprezentował potencjał fizjologiczny, jakiego dawno nie widziano u zawodowego kolarza. Jest mocny, jest szybki i ma instynkt zwycięzcy. Jest bardzo młody (rocznik 1990) a już może rywalizować ze światową elitą. Niektórzy widzą w nim następcę Gilberta, ale ponieważ wywodzi się z MTB, kto wie, może będzie następcą Evansa? Z niecierpliwością czekam, co pokaże podczas hiszpańskiej Vuelty, choć tam będzie głównie wspierał Nibalego w walce o obronę tytułu. Fakt, że Nibali zostawił sporo zdrowia na podhalańskich szosach pilotując Słowaka w walce o zwycięstwo pokazuje, że wierzy w niego i kierownictwo ekipy i jego koledzy z ekipy.
Kolejny plus to Daniel Martin. Ubiegłoroczny zwycięzca na poważnie wziął sobie do serca fakt, że wystartował z numerem jeden na koszulce. Nie udało mu się, ale walczył do końca pokazując, że wysoko ceni sobie wynik na Tour de Pologne.
O finiszach Marcela Kittela powiedziano już niemal wszystko, teraz czas, by znakomitą dyspozycję pokazaną w Polsce potwierdził kolejny level wyżej ? w starciu z elitą światowego sprintu.
Szczególnie zmotywowana była ekipa Vacansolei, miejsca 3 (Marcato) i 4 (Poels) w klasyfikacji końcowej, Michał Gołaś najlepszy góralem i aktywne uczestnictwo w każdym finiszu. Choć była to ekipa bez wielkich nazwisk w składzie, zdecydowanie uczestniczyła w kreowaniu losów wyścigu. Może to dobry wzór dla naszego CCC?
Kto zawiódł? Lampre (ale podobno Scarponi i Niemiec trenowali tu przed Vueltą) i naszpikowana gwiazdami (di Luca, Paolini, Pozzato) Katusha. Więcej można się też było spodziewać po Astanie.
Trasa
Wielkich gór w Polsce nie mamy, ale z dostępnego materiału wyciśnięto całkiem sporo. Inna sprawa, co ze swoją areną zrobili sami zawodnicy. Peter Sagan nieźle jeździ po górach, więc czekając do ostatnich kilometrów trudno myśleć o tym, że można go zgubić. Przy wyrównanym poziomie współczesnej czołówki, trzeba podejmować więcej prób, być może mniej schematycznych by myśleć o zmęczeniu lub zaskoczeniu rywali. Rundy w miastach? Cóż, w Warszawie czy Krakowie uzasadnione, zwłaszcza, że dookoła sporo elementów charakterystycznych. Etapy w Zagłębiu i Katowicach były do siebie tak podobne, że trudno znaleźć dla nich wytłumaczenie inne niż tylko komercyjne. W telewizji najładniej zaprezentował się Cieszyn. Okrążenia z brukowanym podjazdem, do tego piękna architektura w tle to dobre połączenie. Przy coraz lepszej jakości polskich dróg (plus robione w ostatniej chwili poprawki i remonty) i zmianie koncepcji dwóch środkowych etapów dostajemy trasę może nie porywającą, ale godną klasy imprezy.
Ewentualne propozycje? (Zaznaczmy, że realne i odłóżmy marzenia o przełęczy karkonoskiej na kolejne dziesięciolecie). Zmiana warszawskiego etapu na nośną medialnie drużynową czasówkę oraz korekta na pierwszym etapie tatrzańskim. Zamiast ciężkiego sprintu pod Krokwią finałowy podjazd na Gubałówkę. Bardziej selektywny a i lepiej rozpoznawalny. Co o tym sądzicie?
TVP
Na koniec słówko o poziomie relacji w mediach. Telewizja Publiczna zrobiła spory krok na przód. Komentatorski duet Piotr Sobczyński ? Wacław Skarul sprawdził się nieźle nie irytując kibiców i dając dość informacji laikom. Gdyby tylko wyciąć to, co poza samą relacją, byłoby zupełnie w porządku. Do tego Cieszyn, Kraków, Warszawa, Będzin, Dąbrowa Górnicza wyglądały godnie a podhalańskie pejzaże ujmująco. Popracować trzeba nad infografikami i światłem. Późno popołudniowe słońce wyraźne sprawiało realizatorom sporo problemów, ani TVP ani Eurosport nie radziły sobie z ustawieniem kontrastu, choć prezentowały sygnał nieco odmiennie.