fbpx

Wybór?

05.07.2011 zmarł kolejny zawodnik z ?pokolenia EPO?. Po kolarzach: Marco Pantanim, Jose Marii Jimenezie i Franku Vandenbroucke?u w niewyjaśnionych do końca okolicznościach odszedł biegacz narciarski, mistrz olimpijski i czterokrotny mistrz świata, Mika Myllylä.

Mistrzostwa Świata w fińskim Lahti (luty 2001) polscy kibice przeżywali głównie z perspektywy rywalizacji Adama Małysza z Martinem Schmittem. Polak, którego gwiazda właśnie rozbłysła najjaśniejszym blaskiem zdobył dwa medale (w tym jeden złoty) wzbudzając euforię wśród rodzimych kibiców. Byliśmy wtedy spragnieni sukcesów i pozytywnej energii, którą wąsacz z Wisły wniósł do naszej rzeczywistości.

Tymczasem nieco w tle rozgrywała się jedna z najpoważniejszych afer dopingowych, porównywalna z kolarską ?aferą Festiny?.

Wszystko rozpoczęło się niewinnie. Ktoś zostawił na stacji benzynowej torbę z logotypem fińskiej federacji narciarskiej. Uczciwy znalazca oddał ją na policję a tam, w celu poszukania śladów ewentualnego właściciela otworzono bagaż. W środku znaleziono strzykawki, torebki do kroplówek oraz recepty na HES. Środek zwiększający objętość osocza krwi, służący do maskowania użycia EPO (ten sam, który wykryto u drugiego kolarza Vuelta a Espana 2010, Ezequiela Mosquery).

Mistrzostwa, które miały być wielkim sukcesem fińskiego sportu, gdzie, po latach upokorzeń i porażek doznawanych ze strony norweskich biegaczy, gospodarze mieli sięgnąć szczytu, przerodziły się w mistrzostwa wstydu.

Największe gwiazdy: Mika Myllylä, Jarri Isometsä, Harri Kirvesniemi, Virpi Kuitunen a także Milla Jauho i Janne Immonen zostały namierzone, poddane kontrolom i uzyskały pozytywny wynik badania na obecność HES. Fińske, męskie narciarstwo biegowe na poziomie wyczynowym praktycznie przestało istnieć. Zawieszono zawodników, zwolniono trenerów i lekarzy. Dokonano czystki. Do tej pory szybsi są tamtejsi zawodnicy kombinacji norweskiej niż regularni biegacze. Kobiety, które w owym czasie nie miały tak eksponowanej pozycji i statusu celebrytek podniosły się szybciej a nawet jedna z niesławnej ?Szóstki z Lahti?, Virpi Kuitunen, po powrocie z dyskwalifikacji udanie kontynuowała karierę.

Najlepszy z reprezentantów Finlandii, Mika Myllylä również próbował wrócić, lecz tak naprawdę jego świat skończył się w dniu, gdy pechowa torba znalazła się na stacji benzynowej. Popadł w alkoholizm, pojawiła się depresja i próby samobójcze. W 2007r rozwiódł się z żoną.  Ciągany po sądach, na początku 2011 roku przyznał się oficjalnie do stosowania EPO. Piątego lipca został znaleziony martwy w swoim domu. Policja wstępnie wykluczyła uczestnictwo osób trzecich w śmierci zawodnika.

Historia nader podobna do tych z udziałem Pantaniego (odarty z godności, z ?ukradzionym? zwycięstwem w Giro, po latach przedawkował kokainę w pokoju hotelowym), Franka Vandenbrucke?a (?cudowne dziecko? belgijskiego kolarstwa, po spektakularnych wyczynach w czasach radosnego stosowania dopingu nie mógł się odnaleźć w nowej rzeczywistości, zmarł z powodu zatoru płucnego w hotelu w Senegalu podczas wieczoru spędzonego z prostytutkami) czy Jose Marii Jimeneza (w górach odjeżdżał najwybitniejszym kolarzom przełomu XX/XXIw, zmarł na atak serca w szpitalu psychiatrycznym).

Wszyscy oni największe triumfy święcili pod koniec lat ’90, gdy działania antydopingowe były tak naprawdę w powijakach a testy na nielegalne wspomaganie krwi dopiero powstawały. Byli gladiatorami, którzy przynosili swoim rodakom emocje i radość, pokonując największych herosów. Pantani zwyciężył niemiecką maszynę, Jana Ullricha i stawiał opór produktowi amerykańskiego snu ? Armstrongowi. Jimenez przywracał pamięć wybitnych górali,  bezkompromisowo frunąc pod każde wzniesienie. ?VDB? dawał nadzieję Belgom na powrót do czasów znanych ze zwycięstw dawnych mistrzów. Myllylä pokonał ?niepokonanych? Norwegów.

Gdy wpadli, stali się wrogami publicznymi. Fiński minister kultury powiedział wręcz, że ?Wszyscy, którym zwycięstwa naszego zespołu przynosiły radość, czują się teraz zdradzeni?.

Francuzi po aferze Festiny i Tourze Wstydu w 1998 wybaczyli swoim idolom. Pozwolili wrócić w nowej roli. Virenque, który do końca próbował wszystkim wmówić, że jest niewinny, ostatecznie zrobił kolejny cyrk w swojej karierze, rozpłakał się przed kamerami, ale znalazł dla siebie miejsce i wszyscy znów go pokochali. Ivan Basso czy Michele Scarponi zwyczajnie odczekali czas karencji, dostali drugą szansę i z niej skorzystali.

Tymczasem Myllylä po kompromitacji jedyne czego szukał, to spokoju ducha. Nie znalazł. Przecież zdradził i oszukał.


Opublikowano

w

, ,

przez