fbpx

Hipster vs Kolarz

W oczekiwaniu na – miejmy nadzieję – emocjonujące rozstrzygnięcia w tegorocznym Tourze („Czy Contador dziś zaatakuje, czy Schleck znów będzie marudził). Sponsorzy wyścigu dobrze wykorzystali okazję. I zrobili to na zupełnie różne sposoby.

Reklamy, które po części robią karierę virali są już znane od kilkunastu dni. Skoda, oficjalny samochód Wielkiej Pętli od kilku sezonów raczy nas zabawnymi filmikami. Tym razem czeska marka poszła kawałek dalej. Nie dostarcza humoru a emocje. Krew, pot , łzy i cierpienie. Cierpią kolarze: wywracają się, przełamują ból walcząc o sekundy. Wraz z nimi cierpi sprzęt: rowery ulegające destrukcji oraz samochody. Całość ma dowieść, że Skoda jest niezawodna i dobrze znosi ekstrema.

Intrygujące jest jedno. Każdy z elementów spotu: kolarz, rower i samochód traktowany jest równie przedmiotowo. Gdy zawodnika łapią kurcze, jest rzucony na maskę i poddany brutalnemu masażowi. Ma jechać, ma wygrać. (Ma sławić swego sponsora). Gdy rower, a w zasadzie jego część, nota bene warta często kilka tysięcy Euro, zawodzi jest wyrzucana i zastąpiona nową. Nie ma czasu na cokolwiek innego, liczy się wynik. Samochód? Kto przejmowałby się samochodem. Przyspieszenia, hamowania, krawężniki. Można tłuc po blachach, dopingując kolarzy, można obijać, używać jako stojak, wszystko w imię sukcesu. Ostatecznie liczy się wynik na mecie. Po drodze nic nie może zawieść.

Na koniec do napisu Tour dodawany jest przedrostek. Mamy więc Tour pełen Tortur. Dla Samochodów. Dla rowerów. Dla ludzi. Co ciekawe, Czesi, przyzwyczajeni raczej do żartów niż skrajnych emocji w swojej wersji reklamy mają nie Tortury a Turbo. Ot, taka mała różnica.

Edit (24.07): Dziś zauważyłem, że w polskiej wersji reklamy Skody na końcu znajduje się napis: MOC->EMOCJE. Żadnego nawiązania do Touru. Słabe.

HTC, które jest sponsorem tytularnym jednej z najbardziej utytułowanych ekip (swoją drogą przejęli schedę po Deutsche Telekom) poszło w inną stronę. Choć mogli zaatakować widza pyskatym Markiem Cavendishem, wybrali przekaz pełen pozytywnej energii a przy okazji pokazali Warszawę jakiej nie znałem. Zawodowi kolarze pojawiają się mimochodem, przemykając dyskretnie obok sporej grupy wyluzowanych hipsterów. Budząca się do życia Warszawa ? symbol korporacji, agresji, nerwów i walki o kasę, w tak miłym towarzystwie jawi się jako całkiem sympatyczne miejsce do życia. Cóż, może hipsterzy i cykliści nie są jednak złem tego świata ;) A skoro sam producent telefonów stawia raczej na pozytywny komunikat niż silne emocje, nie ma się co dziwić, że odporny na upadki i uszczelniony smartfon dla ekstremalistów ma w swojej ofercie Motorola a nie HTC.

Jedyny zarzut to, jak ktoś słusznie zwrócił uwagę, spore podobieństwo koncepcji spotu do klipu formacji Thirty Seconds To Mars ? ?Kings and Queens?.

Zatem w konfrontacji zawodowca z Tour de France z hipsterem z Warszawy wygrywa… hipster z Warszawy. Kto by się spodziewał!

 


Opublikowano

w

,

przez