Kolarze ruszyli. Dziś kręcą się na trasie z Pruszkowa do Warszawy. Dystans wydłużono do 100km. Po drodze nieśmiertelne rundy, znak firmowy Tour de Pologne. Czego jeszcze możemy się spodziewać w tegorocznym wyścigu dookoła Polski?
Nasz narodowy Tour (choć lepiej używać słowa Wyścig, Tour jest na świecie jeden – to Tour de France) ma wady i zalety. Ale jest nasz, własny, całkiem dobry. I właśnie się zaczął. Przed nami tydzień zmagań kolarzy, relacji w tv i, miejmy nadzieję, sportowych emocji. Co nas czeka? Poniżej mój subiektywny przegląd 68. Tour de Pologne.
Trasa
Siedem etapów, w sumie 1113km. Po drodze Pruszków, Warszawa, Częstochowa, Dąbrowa Górnicza, Będzin, Katowice, Oświęcim, Cieszyn, Zakopane, Bukowina Tatrzańska i Kraków. Powiedzmy sobieszczerze. Większość etapów to koszmar. Kolejne odcinki to głównie rundy po terenach miejskich: Warszawie (etap 1.), Zagłębiu (Dąbrowa Górnicza i Będzin, etap 2.), Katowicach (w sumie 10 okrążeń, dwa w Będzinie, 8 w Katowicach, etap 3.) czy Krakowie (również dziesięć rund ulicami miasta). O ile z braku gór, wielokrotne przejeżdżanie nielicznych, ciężkich podjazdów jakimi dysponujemy jest jeszcze uzasadnione sportowo, o tyle rundy w miastach to kwestia czysto komercyjna. Aby poszukać zalet rozwiązania, z pewnością będzie to spora atrakcja dla lokalnych kibiców, którzy przez wyraźnie dłuższy czas będą mogli kibicować kolarzom. Dla widzów telewizyjnych właściwie nie będzie różnicy, który oglądają etap. Obstawione bannerami, barierkami i balonami rundy wyglądają każdego dnia tak samo.
Z niecierpliwością czekam więc na etapy 4, 5 i 6, gdy, choć również „po rundach”, ale kolarze będą jechali przez góry. Najpierw Beskidy (m.in Zameczek) a potem podtatrze (Głodówka, Gliczarów). Osobiście wybieram się we czwartek do Zakopanego, by przyjżeć się rywalizacji z bliska. Runda przez Głodówkę, jest piękna widokowo i dość wymagająca jak na nasze warunki. Fakt, że meta znajduje się na niewielkim podjeździe może wprowadzić pewne różnice w klasyfikacji generalnej. Kluczowe rozstrzygnięcia powinny zapaść na etapie piątkowym z Bukowiny do Bukowiny przez Gliczarów i Ząb, jedne z najcięższych polskich podjazdów. Wielokrotnie pokonywanie tych stromych wzniesień powinno sprzyjać mocnym góralom. Jeśli zawodnicy będą w nastroju do walki a TVP stanie na wysokości zadania, może się okazać, że będziemy mieli niezłej klasy sportowe widowisko. W poszukiwaniu lepszego komentarza warto przełączyć się na Eurosport.
Finałowe wydłużone kryterium w Krakowie to głównie widoki na Wawel, Kościół Mariacki i Sukiennice. Do tego finisz na dziurawej i nierównej Alei Focha. Cóż, sceneria ładna, ale pomysł chyba nienajlepszy, zwłaszcza jak na finał prestiżowego wyścigu.
Ludzie
Polscy kibice czekają na polskich bohaterów. W tym roku szansa jest wyjątkowa. Obok Reprezentacji w biało-czerwonych koszulkach, prowadzonej przez Piotra Kosmalę (zespół zbudowany wokół mającego dobry sezon Bartosza Huzarskiego, w składzie głównie młodzi kolarze) wystartuje rodzima ekipa klasy Pro Continental – CCC Polsat. Jej lider, Marek Rutkiewicz od lat próbuje wygrać Tour de Pologne. To, że jest w stanie przygotować się do kluczowej imprezy sezonu już wiemy. Teraz czekamy, aż w końcu wykona swoje Opus Magnum i po tygodniu stanie na podium w żółtej koszulce. Większe szanse ma jednak Przemysław Niemiec. Występuje w mocnej ekipie Lampre, ma wsparcie znakomitych zawodników (m.in. Michele Scarponiego) a do tego ma doświadczenie w górzystych etapówkach a w portfolio kilka wartościowych wyników właśnie w takich wyścigach. Oczy polskich kibiców będą zwrócone również na Bodnara i Paterskiego z Liquigasu oraz Marycza i Majkę z Saxo Banku a także Michała Gołasia (Vacansolei). Kolarze ci już kilkukrotnie udowodnili, że potrafią walczyć w terenie, z jakim zmagać się będą w tegorocznym Tour de Pologne. Trzymajmy więc kciuki.
Kto poza Polakami? W tym roku obsada jest naprawdę niezła. Jest kilka gwiazd. Może nie w najwyższej formie (Tom Boonen, Heinrich Haussler, Vicenzo Nibali, Filippo Pozzato, Danilo di Luca, Fabian, Wegman, Alessandro Ballan, Jarosław Popowicz, wspomniany już Scarponi) lub nie tak eksponowanych (Daniel Martin, Peter Sagan, Simon Spilak, Jose Haedo, Brice Feilu, Thomas Lovkfist, Fredrik Kessiakoff, Graeme Brown), ale nazwiska robią wrażenie. Ma się kto ścigać, ale, co ważne, jest kilka ekip, które przywiozły składy głodne sukcesu i ze sporym potencjałem. Wygranie wyścigu przez kolarza na dorobku, o którym usłyszymy w kolejnych sezonach jest całkiem możliwe. Bohaterowie Tour de Pologne często później wypływają na szersze wody. Przykład Alberto Contadora, który jako młody zawodnik wygrał czasówkę na Orlinku jest w tym wypadku wystarczający. TdP nie jest pod tym względem wyjątkowo. Taka m.in. rola w kalendarzu przypada wysoko punktowanych, tygodniowym wyścigom etapowym. Nie zmienia to faktu, że dzięki wynikowi uzyskanemu „u nas” później można z większą sympatią patrzeć na karierę wielkiego mistrza.
Co warto?
Na co zatem realnie zwrócić uwagę? Do wtorku włącznie wystarczą wieczorne skróty, relacje tekstowe i zdjęcia. Rundy po miastach to nie to, co lubimy w kolarstwie. Chyba, że ktoś czeka na krew i kraksy. Ciekawe wydarzenia pojawią się pewnie dopiero we czwartek. Od tego dnia warto wybrać się kibicować kolarzom „live” lub poświęcić popołudnie na relację w TV lub internecie.
Edit: Pierwszy etap zakończył się zgodnie z przewidywaniami. Po charakterystycznym dla TdP długim, męczącym finiszy, nieco niespodziewanie wygrał Marcel Kittel z drugoligowej drużyny Skil Shimano. O całym etapie można powiedzieć głównie to, że się odbył.