fbpx

Top 10 kolarskich wydarzeń 2016: fani stylu vintage

Podium dwóch wielkich tourów w sezonie to osiągnięcie, do którego zdolni byli tylko wielcy mistrzowie z przeszłości? Nic bardziej mylnego! W tym roku tego czynu dokonało aż trzech zawodników: Chris Froome, Nairo Quintana i Esteban Chaves.

Merckx, Hinault, później Indurain potrafili walczyć na trasie Giro d?Italia i Tour de France w jednym roku. Następnie taki dublet zapisał na swoim koncie Marco Pantani w 1998r.

Przeniesienie Vuelta a Espana na poźne lato i tym samym wyrównanie odstępów między kolejnymi tourami otworzyło więcej możliwości dobrego występu w dwóch trzytygodniówkach w ciągu jednego sezonu. Dzięki temu Alberto Contador w 2008r triumfował w Giro d?Italia i Vuelta a Espana a Fabio Aru w 2015r był drugi w Giro i wygrał Vueltę.

Ten sam Contador próbował porywać się na klasyczny zestaw: Giro-Tour dwukrotnie i za każdym razem zarówno on jak i jego pomocnicy po włoskim wyścigu byli zbyt zmęczeni by móc powalczyć o podium w Paryżu.

Wygląda więc na to, że współcześnie bardziej możliwa do połączenia z innym wielkim tourem jest hiszpańska Vuelta. W kombinacji z Giro d?Italia daje to szansę zbudowania dwóch szczytów formy a w przypadku Touru, oferując nieco inny typ ścigania, przy odpowiednim zbiegu okoliczności pozwala na przetrwanie kolejnych trzech tygodni i również walkę o zwycięstwo.

Poza wspomnianym wcześniej Alejejandro Valverde, który spróbował zmieścić się w top10 każdego z tych wyścigów oraz Adamem Hansenem, który przejeżdża kolejne wielkie toury, w sezonie 2016 aż trzech kolarzy stanęło na podium dwóch wielkich wyścigów.

Najlepiej z nich zaprezentował się Chris Froome, który wygrał Tour de France, następnie startował w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie zdobył brąz w jeździe na czas by na trasie hiszpańskiej Vuelty przegrać z Nairo Quintaną, który w lipcu, na szosach Francji był trzeci.

To jednak dwie, zupełnie inne historie. Wygląda na to, że Froome, choć nie zapowiadał tego wcześniej, całkiem poważnie bierze sobie do serca wyzwanie dwóch tourów w sezonie. Na Tour de France jechał, jak na siebie, zachowawczo i konserwatywnie, być może mając w pamięci i Rio i Vueltę. Choć trzeba pamiętać, że dwukrotnie był zamieszany w kraksy na górskich etapach, zarówno w Alpach jak i w Pirenejach przyjeżdżał z rywalami de facto na remis. Wyścig wygrał dzięki znakomitej jeździe na czas, podobnie, jak wygrałby Vueltę, gdzie pod górę nieznacznie lepszy był Quintana, jednak Kolumbijczyk wyraźnie odstawał od Brytyjczyka w jeździe indywidualnej. Niestety dla Froome?a, odważna jazda Alberto Contadora, który rozbił peleton na etapie 15 do Formigal, sprawiła, że to Quintana wygrał wyścig.

Być może i fani i eksperci dość nisko ocenili jazdę lidera Movistaru na Tour de France, ale mimo wszystko Quintana zdołał zająć tam trzecie miejsce. W połączeniu z wygraną Vueltą daje to imponujący zestaw!

Kolumbijczyk znany jest z wytrzymałości i równej jazdy przez całe trzy tygodnie, nie dziwi więc, że po doświadczeniu z sezonu 2016, deklaruje, że w 2017r powróci na Giro d?Italia, by miesiąc później spróbować swoich sił na trasie Wielkiej Pętli.

Trzecim kolarzem, który w tym roku postawił na dwa wielkie toury był Esteban Chaves. Choć drugie miejsce w Giro d?Italia i trzecie w hiszpańskiej Vuelcie to nieco słabszy wynik niż te, które były udziałem Froome?a i Quintany i gorzej niż dokonanie Fabio Aru rok wcześniej, mimo to Kolumbijczyk zaliczył świetny i długi sezon.

Co ciekawe, zarówno na Giro jak i na Vuelcie miejsce na podium zapewniał sobie w samej końcówce rywalizacji, pokazując, że jest dojrzałym, utalentowanym i konsekwentnym specjalistą wyścigów wieloetapowych. Równocześnie zachował wiele ze swojej dynamiki, ponieważ na koniec sezonu zdołał jeszcze wygrać ?monument?, czyli Giro di Lombardia. Podium dwóch wielkich tourów plus klasyczna jednodniówka? Jeszcze nie tak dawno o kolarzu, który osiąga takie wyniki moglibyśmy tylko pomarzyć!

Na koniec warto też wspomnieć o Vincenzo Nibalim. Włoch w tym roku postawił na Igrzyska w Rio de Janeiro. Swój sezon zbudował wokół walki o olimpijskie złoto, a ponieważ jest specjalistą wielkich tourów, by utrzymać się w odpowiednim rytmie, wiosną wygrał Giro d?Italia. Co prawda początkowo nie był w stanie nadążyć za rywalami, to jednak w końcówce wytrzymał trudności i jazdę na dużej wysokości i dość pewnie, choć w ostatnim momencie, zwyciężył w swoim narodowym wyścigu.

Następnie wystartował w Tour de France, gdzie oficjalnie pomagał Fabio Aru a praktycznie trenował przed Rio. W Brazylii był o krok od złota, ale na ostatnim zjeździe, jadąc w ucieczce z Rafałem Majką i Sergio Henao, pechowo upadł, co zakończyło jego sezon. Tak czy inaczej, również Nibali pokazał, że we współczesnym kolarstwie można podejmować urozmaicone i niezmiernie ciężkie wyzwania z dużą szansą powodzenia.

Dzięki temu kolejni zawodnicy będą w nadchodzących sezonach raczej szukali ciekawych celów niż skupiali się wyłącznie na jednej imprezie sezonu, jak jeszcze niedawno robił to np. Lance Armstrong.


Opublikowano

w

,

przez