fbpx
wiezienie grozi za doping

Za doping do więzienia

Rok po złożeniu projektu w Niemczech weszło w życie prawo karzące więzieniem za stosowanie i posiadanie środków dopingujących. Nad potencjalnymi oszustami sportowymi wiszą więc nie tylko dyscyplinarne ale i karne konsekwencje.

O sprawie wspomniałem już rok temu, gdy temat był w fazie projektu. Od 1 stycznia 2016 Niemcy oficjalnie mogą karać więzieniem tych zawodników, którzy nie tylko zostaną przebadani a ich próbki dadzą wynik pozytywny, ale też i tych, którzy będą w posiadaniu niedozwolonych w sporcie substancji.

Co ciekawe, Niemcy to kraj, gdzie posiadanie niewielkich (3-15g, zależnie od landu) ilości np. marihuany na własny użytek jest dozwolone. Karane jest posiadanie większych porcji oraz oczywiście handel. Wygląda więc na to, że sprzedawca z obuwniczego, DJ a może i nauczyciel może trzymać w szafce skręta i wypalić go dla relaksu a kolarz, biegacz czy narciarz nie tylko nie może „zajarać” (bo pozytywny wynik testu będzie skutkował dyskwalifikacją), ale też za samo posiadanie jointa może pójść do więzienia. 

Dopingowa ?wpadka? nawet bez tak drastycznej sankcji może mieć różne konsekwencje. Jedni odczekają czas dyskwalifikacji i wrócą do startów, inni, jak w ostatnim przypadku Matteo Rabottiniego zmierzą się z poważnymi perturbacjami społecznymi.

Z drugiej strony, choć wierzę, że niemieckie prawo jest solidne, a do dopingu mam jednoznacznie negatywny stosunek, widzę wyraźną nierówność w tym, jak traktowani są sportowcy nie tylko w kraju Angeli Merkel, ale co do zasady na całym świecie.

System ADAMS, w którym zawodnik rejestruje swoje miejsce i czas pobytu, paszporty biologiczne, do pewnego stopnia działające na podstawie domniemania winy, czy też poważniejsze niż w przypadku innych grup pracowniczych podejście do posiadania pewnych środków to elementy walki z dopingiem, które realnie rzecz ujmując ocierają się o łamanie podstawowych praw człowieka i obywatela.

Co więcej, w większości przypadków substancje zabronione to leki. O ile sytuacja z niedopuszczonymi jeszcze do obrotu (w grę wchodzi czarny rynek) jest dość jasna, o tyle wiele z preparatów znajdujących się na liście WADA można kupić w aptece a część z nich możliwa jest do użycia przez zawodnika, gdy posiada odpowiednie zaświadczenie od lekarza (tzw. TUE – wykluczenie dla celów terapeutycznych).

Zakładam, że Niemcy nie będą na trzy lata (maksymalny wymiar kary) wsadzali do więzienia kolarza, u którego, mimo braku TUE znajdą inhalator na astmę ani na dziesięć (dopuszczalna kara za dostarczenie kolarzowi środków dopingujących) aptekarza, który mu to sprzeda. Tu powinny wystarczyć dotychczasowe procedury.  Regulacje celują w tych atletów, którzy bez skrupułów stosują sobie EPO, biorą hormon wzrostu czy przetaczają krew.

Nowe prawo obejmie ok. 7000 sportowców, którzy są zarejestrowani w narodowym programie antydopingowym. Chodzi zatem o najwyższy poziom wyczynu, członków kadry narodowej i tych, którzy do niej aspirują. Istotnym elementem jest także poważna sankcja dla trenerów, masażystów czy działaczy, którzy zaopatrują zawodników w ?koks?.  Realnie to może być bardziej skuteczne i mieć działanie odstraszające – sami sportowcy i tak do tej pory musieli mierzyć się z konsekwencjami dyscyplinarnymi, które często kończyły ich kariery. W wielu przypadkach nakłaniający ich do złego opiekunowie byli bezkarni.


Opublikowano

w

,

przez

Tagi: