fbpx

Tak, to już

Jeszcze chwilę temu były podsumowania, odpoczynek i regeneracja. Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po emocjach zeszłego sezonu. A tymczasem już startuje kolejny. W Argentynie i Australii zawodowcy ruszają na trasy a największe gwiazdy zapowiadają walkę o wygraną.

Vincenzo Nibali chce spróbować zwyciężyć w Tour de San Luis. Richie Porte zamierza wejść na podium Tour Down Under. Za chwilę peleton zawita też na półwysep arabski, gdzie swoje siły sprawdzą i sprinterzy i górale.

Nieco ponad dekadę temu Jan Ullrich stawał na starcie Circuit de la Sarthe na początku kwietnia z wyraźną nadwagą a jego głównym celem było po prostu zaliczenie kilkuset kilometrów w wyścigowym tempie. Owszem, specjaliści klasyków testowali formę wcześniej, pod koniec lutego na Tour Mediterranean, ale połowa stycznia była w kolarstwie miesiącem cichych przygotowań. Patrząc na to, co dzieje się obecnie, żyjemy w zupełnie innej epoce. 

Nie tylko mamy apogeum sezonu przełajowego, nagłaśnianego jak nigdy wcześniej, ale też szosowcy swój ?offseason? zaczęli później i skończyli wcześniej niż kiedykolwiek.

Relacje z pierwszych zgrupowań, prezentacji i treningów sprawiły, że bez newsów z zawodowego peletonu żyliśmy raptem kilkanaście dni.

Kolarski sezon trwa więc cały rok, czasu na oddech jest niewiele. Ściganie pod palmami ?na drugim końcu świata? przestało mieć rekreacyjno-ogórkowy charakter, bo i też nie ma już czegoś takiego jak ?drugi koniec świata?.

Jakkolwiek sport rowerowy nie byłby konserwatywny i europocentryczny, globalizacja stała się faktem. Obserwujemy wydłużenie kalendarza a coraz więcej krajów chce gościć gwiazdy największego formatu i to nie jako celebrytów, lecz głównych bohaterów wydarzenia.

W tym tygodniu na trasy Tour de San Luis i Tour Down Under ruszają więc m.in. Nairo Quintana, Fernando Gaviria, Andrew Talansky, Jean-Christophe Peraud, Grega Bole (już nie w barwach CCC Sprandi Polkowice a Nippo-Vini Fantini), Vincenzo Nibali, Peter Sagan, Rafał Majka, Paweł Poljański i Maciej Bodnar, Rohan Dennis, Richie Porte, Simon Gerrans, Celeb Ewan, Geraint Thomas, Adam Hansen, Ryder Hesjedal, Domenico Pozzovivo, Lars Boom, Louis Meintjes i wielu, wielu innych.

Krótko mówiąc: ?grubo?.

Nawiązując to facebookowych komentarzy pod jednym z zeszłotygodniowych tekstów, tak, to wciąż nie będą te same emocje i ta sama waga wydarzeń co wiosną w Europie. Mimo tej samej kategorii, etap Tour Down Under wciąż będzie mniej istotny niż wygrana na trasie Paryż-Nicea czy Criterium du Dauphine, ale dobre umiejscowienie w kalendarzu, konsekwentna i intensywna praca w zakresie marketingu i PR sprawiają, że imprezy bez bogatej historii, wcześniej co najwyżej traktowane jako alternatywa dla zgrupowania treningowego w ciepłych krajach zyskują na znaczeniu.

W sytuacji, gdy drużyny kolarskie nieustająco borykają się z problemami finansowymi, te kilka tygodni więcej, podczas których sponsorzy dostają obecność w mediach to cena, którą warto zapłacić by przetrwać lub mieć możliwość rozwoju.

Co ważne, swój sezon rozpoczęły również panie. Zarówno Tour Down Under jak i Tour de San Luis mają swoje „damskie wersje”. W Argentynie, w rozegranym po raz trzeci Tour Femenino de San Luis (2.1) drugie miejsce zajęła Małgorzata Jasińska.


Opublikowano

w

przez