fbpx

Urok drużynówki

Mistrzostwa Świata w Kolarstwie Szosowym rozpoczynają się od spektakularnych prób w jeździe drużynowej na czas. Ta piękna konkurencja przeżywa pewien renesans.

Tradycja wyścigów drużynowych jest długa. Na Igrzyskach Olimpijskich debiutowały jeszcze przed I Wojną Światową. Na Mistrzostwach Świata, w wydaniu narodowym drużynowa czasówka była obecna od 1962 do 1994r. Wówczas klasycznym dystansem było 100km a zespoły startowały w czteroosobowych składach. W sezonie 2012, po dłuższej przerwie wprowadzono ją do programu mistrzostw w wersji dla zespołów zawodowych. Obecnie drużynowe czasówki są krótsze (ok 50-60km) a każda grupa reprezentowana jest przez sześciu kolarzy.

Był czas, gdy Polacy byli dominującą siłą w jeździe drużynowej. W latach 1972, 1976 i 1988 (ten wyścig oglądałem mając nieco ponad cztery lata!) zdobywali srebrne medale na Igrzyskach Olimpijskich. Z kolei w 1973 i 1975 napędzani przez Szurkowskiego, Szozdę i Mytnika (oraz z Lisem lub Nowickim) zdobywali złoty medal na mistrzostwach świata.

Po reaktywacji w wydaniu dla zawodowców Michał Kwiatkowski wraz z drużyną Etixx-Quickstep zdobywał złoto i brąz.

W czym tkwi magia drużynowej czasówki? Przede wszystkim chodzi o prędkość. Kolarze skupieni na podkręcaniu tempa podczas godzinnej próby są w stanie pędzić grubo ponad 50km/h. Biorąc pod uwagę, że jadą w odległości zaledwie kilku centymetrów od siebie w pozycji, która niekoniecznie ułatwia szybką zmianę kierunku, nie trzeba być specjalistą, by docenić ich kunszt.

Dodatkowo, podczas drużynówki jak na dłoni widać to, co w czasie etapów ze startu wspólnego czasami może umknąć mniej wprawnemu widzowi, czyli pracę zespołową. Nie raz i nie dwa w czasie Tour de France jazda drużynowa przekreślała szanse ?górali? jadących w słabszych ekipach. To właśnie na sile drużyny grupy i skutecznej jeździe zespołowej w dużej mierze swoją dominację zbudował Lance Armstrong.

Obecnie część zespołów zawodowych specjalizuje się w takich próbach. Orica Greenedge, ekipa stworzona w oparciu o kolarzy z przeszłością torową czy Etixx-Quickstep z wielokrotnym mistrzem świata w jeździe indywidualnej, Tonym Martinem wielokrotnie toczyły pojedynki podczas wielkich tourów. Dla klubu, który nie walczy o klasyfikację generalną, drużynówka w pierwszej fazie wyścigu to znakomita okazja by zdobyć koszulkę lidera oraz nieco rozgłosu.

Ekipy takie jak Sky, Astana, Movistar czy BMC w naturalny sposób wchodzą do grona faworytów prób zespołowych. Budując ekipę, która skutecznie będzie prowadzić lidera przez trzy tygodnie Touru czy Vuelty musi być uniwersalna, mocna i zgrana a co za tym idzie z dużym prawdopodobieństwem sprawdzi się również w jeździe na czas.

W tym roku podczas mistrzostw świata w Richmond drużynowa czasówka będzie konkurencją otwierającą zmagania o zestawy medali i tęczowych koszulek. W niedzielę na rundzie liczącej 38,8km oraz 240m przewyższenia będą rywalizowały zespoły kobiece (od 17.30 naszego czasu) i męskie (od 19.20). W składach ekip męskich wstępnie anonsowani są Michał Kwiatkowski w Etixx-Quickstep oraz Maciej Bodnar w Tinkoff-Saxo, który znakomicie pojechał czasówkę podczas Vuelta a Espana. Z kolei wśród pań prawdopodobnie zobaczymy Katarzynę Pawłowską (Boels Dolmans), Eugenię Bujak (BTC Lubljana) oraz Katarzynę Niewiadomą (Rabo Liv). Zarówno panowie jak i panie mają szansę na medale.


Opublikowano

w

przez