fbpx

Szosa ssie

Uwielbiam kolarstwo szosowe. To piękny sport, a Contador, Froome czy Kristoff są prawdziwymi gladiatorami. Tyle tylko, że jeśli miałbym mieć jeden rower, byłby to rower górski.

Szosa jest matką kolarstwa. Moc, prędkość, rywalizacja ramię w ramię, współpraca w drużynie, to wszystko sprawia, że można postrzegać ją jako dyscyplinę kompletną.

Jest jednak coś, co powoduje, że matka przegrywa z córką, czyli brudnym, półamatorskim i młodszym kolarstwem górskim. To otoczenie, czy też, jeśli wolicie, okoliczności przyrody.

https://instagram.com/p/2qIR28Ecvl/

Współczesnemu homo laborans, zamkniętemu w plastikowej rzeczywistości brakuje kontaktu z realnym światem. Ziemia, woda i powietrze, prawdziwe zapachy i dźwięki dostępne są na leśnym singletracku lub na polnej drodze. Asfalt to wytwór cywilizacji a nie tego szukam wstając za biurka.

Rozpoczęcie dnia od spojrzenia sarnie w oczy jest z pewnością lepszym doświadczeniem niż ominięcie zwłok rozjechanego jeża. Śpiew ptaktów zawsze wygra z klaksonem i ?znakiem pokoju?, którym przywita nas pędzący taksówkarz.

Rower szosowy to moje podstawowe ?narzędzie pracy?. To na nim wysiaduję ?kilometry bazy?, to na nim ćwiczę interwały i to na nim przyjeżdżam na sparingi z lokalną grupą kolarzy. Jazda po asfalcie jest świetna, daje pełną kontrolę nad wykonywanym ćwiczeniem, cieszą pochłaniane kilometry a pęd powietrza i rywalizacja dostarczają brakujących w czasach pokoju emocji.

https://instagram.com/p/2qHXBTkcud/

Jednak to ?góral? daje poczucie wolności związanej z nieskrępowaną eksploracją, organoleptyczny kontakt z żywiołem i wreszcie, oddech świeżego powietrza.

O ile więc szosa jest rewelacyjnym obiektem zainteresowania, mtb to znakomita propozycja praktyczna. Powiedzmy sobie szczerze, wyścigi xc z punktu widzenia kibica są nudne. Maratony interesują niemal wyłącznie uczestników. Prawdziwe igrzyska są na szosie i od lat jestem ich wiernym fanem. Co nie zmienia faktu, że osobiście wolę doświadczać jazdy w terenie.


Opublikowano

w

przez

Tagi: