fbpx

Giro d?Italia właśnie się zaczyna

Jeśli myśleliście, że ostatnie dwa tygodnie coś znaczyły, to błąd. Mimo zwichniętego barku Alberto Contadora, kary dla Richiego Porte, kryzysu Fabio Aru i ciągłej wymiany ciosów między Astaną a Tinkoff-Saxo, włoski wielki tour dopiero się zaczyna.

W obliczu trudności najbliższego tygodnia, dotychczasowe etapy były wyłącznie wstępem do właściwej rywalizacji. Owszem, wielu kolarzy którym wieszczono szanse na dobry wynik poniosło spore starty. Niektórzy do tego są poobijani, przeziębieni lub niedysponowani w inny sposób a jedna z kluczowych postaci, Domenico Pozzovivo po paskudnie wyglądającym upadku już nie jedzie w wyścigu.

Wzgórza Toskanii czy podjazdy w Apeninach rzadko kiedy wprowadzają poważne różnice w klasyfikacji generalnej. Tak było i tym razem. Co najwyżej przekonaliśmy się, kto raczej nie będzie liczył się w walce o różową koszulkę.

Nie chodzi nawet o czas. Zajmujący 16. miejsce Jurgen Van Den Broeck, póki co kompletnie niewidoczny, traci do Alberto Contadora zaledwie 3?42?. W sprzyjających okolicznościach mógłby, podobnie jak większość znajdujących się przed nim kolarzy, myśleć nawet o miejscu na podium. Tyle tylko, że różnica w formie między ścisłą czołówką a resztą stawki jest zbyt duża.

Gdy tylko przyspiesza Alberto Contador, Fabio Aru, Mikel Landa lub jadący wraz z nimi Richie Porte, nikt nie jest w stanie utrzymać koła. Rigoberto Uran tłumaczył się chorobą, pozostali kolarze nie mają zbyt wielu wymówek. Po prostu są słabsi.

Ważnym elementem całej układanki jest właśnie tempo jazdy najmocniejszych postaci tegorocznego Giro. Pisałem o tym już wcześniej, ale warto to podkreślać. Podjazdy w pierwszej części wyścigu były pokonywane w zawrotnym tempie.

W sobotę na zawodników czeka jedna z najważniejszych prób w całym, trzytygodniowym tourze. 59,4km jazdy indywidualnej na czas, z której pół jest płaskie a pół górzyste powinno wprowadzić poważne różnice w klasyfikacji generalnej. To szansa dla Richiego Porte na odrobienie części strat związanych z defektem i karą nałożoną za przyjęcie pomocy od Simon?a Clarke?a. Dla Rigoberto Urana, który po zmianie fryzury i podleczeniu zapalenia oskrzeli zaczął przejawiać lepszą dyspozycję, na powrót na pozycję kolarza walczącego o podium wyścigu. Dla Fabio Aru i Mikela Landy to walka o przetrwanie i zminimalizowanie strat a dla Alberto Contadora kolejna okazja do kontroli całej sytuacji.

Dzień później, w niedzielę zawodnicy sprawdzą formę w prawdziwych górach. Madonna di Campiglio, gdzie usytuowana jest meta to 15,5km wspinaczki o średniej stromiźnie 5,9%. Wcześniej na zawodników czeka brutalna przełęcz Daone: 8,4km i stromizna 9,4%.

Co prawda na poniedziałek zaplanowano odpoczynek, ale już we wtorek na peleton czeka najcięższy etap całego Giro. Przełęcze Tonale oraz jeden z najcięższych podjazdów w Europie czyli Mortirolo powinny wprowadzić kluczową selekcję w grupie faworytów. Straty na tym etapie mogą być jeszcze większe niż podczas sobotniej czasówki!

Czwartkowy etap do Verbanii to teoretycznie szansa dla ucieczki (mile widziana akcja kolarzy CCC Sprandi Polkowice), ale niewykluczone, że również tam któryś z kolarzy czołówki klasyfikacji generalnej może poszukać szansy na zdobycie przewagi nad rywalami.

Piątek i sobota to dwa ostatnie, górskie testy. Odcinek do Cervinii jest długi (236km) a w końcówce oferuje trzy podjazdy, w tym finałowy. Z kolei etap do Sestriere to nie tyle wspinaczka do stacji narciarskiej, gdzie znajduje się meta, co przełęcz Finestre, ?dach? wyścigu z drogą w sporej części szutrową w miejsce asfaltowej.

Obiektywnie rzecz ujmując, trudno spodziewać się innego rozstrzygnięcia niż zwycięstwo Alberto Contadora. Po kontuzji barku wydaje się już nie być śladu a i dyspozycją na podjazdach nie ustępuje kolarzom Astany a w ostatnich dwóch dniach nawet ich przewyższa. Podczas jazdy inddywidualnej na czas powinien uzyskać taktyczną przewagę nad Aru i Landą. Strata Richiego Porte spowodowana defektem i karą jest już dość duża, z kolei nawet, jeśli Rigoberto Uran nadrobi nad Contadorem na czas, trudno spodziewać się, by nie stracił czasu na jednym z alpejskich etapów.

Czy zatem oznacza to, że ostatni tydzień będzie nudny? Zdecydowanie nie! Spodziewajmy się wielu ciekawych rozwiązań taktycznych, dobrej rywalizacji nie tylko o różową koszulkę, ale i o etapy.


Opublikowano

w

przez