fbpx

Kolarski rok 2014: Marzec

Nadejście wiosny przyniosło nam równocześnie huśtawkę nastrojów. Z jednej strony eksplodowała forma Michała Kwiatkowskiego, który w rewelacyjnym stylu wygrał Strade Bianche, z drugiej przyszło nam opłakiwać tragiczną śmierć Marka Galińskiego.

Symbolicznie ściganie na najwyższym poziomie w Europie zaczyna się zawsze od weekendu w Belgii. Omloop Het Nieuwsbald i Kuurne-Bruksela-Kuurne to zwiastun nadchodzącego sezonu klasyków. W tym pierwszym, nieco niespodziewanie, triumfował Ian Stannard, natomiast ekipa Omega Pharma Quick Step nieco się pogubiła. Podopieczni Patricka Lefevre w swoim stylu pojechali dzień później, wyprowadzając na pierwszą pozycję Toma Boonena.

Tydzień później żywiej zabiły serca polskich kibiców. Strade Bianche to wyścig szczególny, który aspiruje do miana najważniejszych imprez w kolarskim kalendarzu. Mimo krótkiej historii, lista jego zwycięzców jest imponująca a w tym roku dopisał się do niej Michał Kwiatkowski. Na metę w Sienie wjechał w koszulce mistrza kraju, po znakomitej akcji z Peterem Saganem, którego ograł w końcówce. Jak pokazał cały sezon 2014, ?Kwiato? ma nie tylko moc, ale potrafi wygrywać jak prawdziwy mistrz. Strade Bianche potwierdziło, że zbudował świetną formę, zaczęły się pojawiać pytania o to, jak wielkie drzemią w nim możliwości.

Gdy wydawało się, że możemy mieć do czynienia z ?drugim Merckxem?, rzeczywistość nieco zweryfikowała ten hurra-optymizm. Co prawda ?Kwiato? objął prowadzenie w Tirreno-Adriatico, ale na królewskim, górskim etapie nie wytrzymał tempa czołówki. Trzeba przyznać, że Alberto Contador był na tym wyścigu nie do pokonania. Po zniżce formy w sezonie 2013, zmienił trenera i ewidentnie jego forma zaczęła rosnąć. Mało kto jednak spodziewał się, że dyspozycja z wiosny będzie tylko zapowiedzią mocy, jaką zaprezentuje podczas najważniejszych sprawdzianów.

Tymczasem we Francji, w rozgrywanym równolegle z Tirreno-Adriatico wyścigu Paryż-Nicea zwyciężył Carlos Betancur. Podobnie, jak w Haut Var widoczna była u niego nadwaga, co nie przeszkodziło mu jechać równo i dynamicznie. Był to jednak łabędzi śpiew Kolumbijczyka, przynajmniej w tym sezonie. Choroba, problemy z wizą i przedłużający się pobyt w ojczyźnie sprawiły, że z roli faworyta stał się outsiderem.

Wiosenne etapówki stały się też końcem dominacji teamu Sky. Rewelacja sezonu 2013, Richie Porte zachorował podczas Tirreno, problemy zdrowotne miał też Chris Froome a pechowo upadł Gerraint Thomas. W zasadzie do końca sezonu było już ciągle tak samo, honoru Brytyjczyków bronił właściwie tylko Bradley Wiggins.

Kontuzja nie ominęła również Rafała Majki. Budujący formę na Giro d?Italia zawodnik upadł w Katalonii, przez co nie ukończył tamtejszego wyścigu i w zamian za to pojechał w Criterium International. Na Korsyce jechał jak równy z równym m.in. z Jeanem-Christophem Peraud (ostatecznie wyścig skończył na czwartym miejscu), jednak kibice zarzucali mu pasywność i braki taktyczne.

Świetnym taktykiem okazał się za to Aleksander Kristoff. Norweg rozpoczął sezon od ?wysokiego C?, po znakomitym sprincie wygrywając Mediolan-Sanremo. Wokół ?Primavery? było w tym roku sporo zamieszania, koncepcja ostatnich kilometrów trasy zmieniała się niemal do ostatnich chwili. Ostatecznie stanęło na klasycznej wersji preferującej sprinterów, bez eksperymentalnego włączenia do programu podjazdu Pompeiana.

O ile Kristoff zrobił ewidentny krok do przodu, o tyle Peter Sagan wciąż czeka na swój pierwszy, wygrany ?monument?. W marcu jednak wydawało się, że jest na dobrej drodze, by wygrać jeden z ważnych wyścigów klasycznych na północy Europy po tym, jak świetnie pojechał w E3 Harelbeke. Tyle, że konkurentów wciąż przybywa. John Dagenkolb pokazał, że jest nie tylko sprinterem, ale w nadchodzących sezonach trzeba się będzie z nim liczyć na brukach po tym, jak zwyciężył w Gandawa-Wevelgem.

Z szosy przenosimy się na zakurzone bezdroża południowej Afryki. W marcu rozgrywany jest tam najważniejszy wyścig etapowy mtb, czyli Cape Epic. Gwiazd na starcie było bez liku, najszybsi okazali się Kristian Hynek i Robert Mennen z zespołu Topeak Ergon. W pobitym polu zostali m.in Christoph Sauser, Nino Schurter czy Lukas Fluckinger.

Cieniem na wszystkich tych wydarzeniach kładzie się śmierć Marka Galińskiego. Najlepszy, polski kolarz górski, który po zakończeniu kariery wyczynowej zajął się trenowaniem innych zawodników po rozstaniu z naszą kadrą narodową przejął pozycję szkoleniowca Rosjan. Był z nimi na Cyprze, wracał do domu z lotniska i wypadł z drogi w okolicy Kielc. W żałobie było całe środowisko kolarskie, rodzajem memoriału stały się zawody ?Cała Polska Jedzie dla Marka? zorganizowane w lipcu w Gielniowie.


Opublikowano

w

przez