fbpx

Poniedziałkowy skrót#27 – ostatnie podrygi na szosie

Słońce niżej, spora część kolarzy podsumowuje już sezon, ale w kalendarzu zostało jeszcze kilka startów, gdzie można wykorzystać resztki formy. Miniony weekend to kilka ciekawych imprez. Najbardziej prestiżowa z nich, Paryż-Tours zakończyła się sporą niespodzianką. Co jeszcze wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni? W poniedziałkowym skrócie przedstawiam komentarz do najważniejszych, wyścigowych chwil.

Paryż-Tours to piękny klasyk z wielkimi tradycjami, ostatnio nieco mniej eksponowany, ale wciąż prestiżowy. Choć teoretycznie przypisany sprinterom, daje też szansę odważnym śmiałkom próbującym ucieczek. Tym razem dość nieudany sezon próbował z klasą zakończyć Thomas Voeckler. Co więcej, dojechał do mety przed peletonem, ale nie był sam. Mimo szczerych chęci i sporych umiejętności w tej dziedzinie, nie rozegrał dwójkowego finiszu z rezultatem korzystnym dla siebie. Doświadczonemu Francuzowi ewidentnie zabrakło sił i musiał uznać wyższość dwudziestopięcioletniego Belga z grupy drugiej dywizji (Topsport Vlaanderen), Jelle Wallaysa. Co ciekawe, dla utytułowanego Voecklera, drugie miejsce w Paryż-Tours to najlepszy rezultat w tym roku. Z kolei Wallaysa trudno nazwać wschodzącą gwiazdą belgijskiego kolarstwa. To solidny kolarz z kilkoma niezłymi rezultatami na koncie, ale Paryż-Tours to największe osiągnięcie w jego karierze. Co ciekawe i warte zauważenia, cztery lata temu triumfował w młodzieżowej wersji tego wyścigu, zatem i trasa i pora roku muszą mu wyjątkowo pasować.

Francuski klasyk był jednym z ostatnich, ważnych akcentów sezonu 2014. W Pekinie kolarze World Touru muszą jeszcze dokończyć tamtejszą etapówkę, w Europie czołowi czasowcy zmierzą się w Chrono des Nations a jeszcze na moment uwagę najwierniejszych fanów przykuje Japan Cup i ewentulnie Tour of Hainan. I to by było na tyle. Nadchodzi czas odpoczynku, zawodnicy zaczną wrzucać na twittera zdjęcia z hamburgerami oraz na plażach z drinkami z palemką.

Pięknie sezon zakończył Davide Rebellin. Czterdziestotrzyletni Włoch, reprezentujący barwy CCC Polsat Polkowice zwyciężył w prestiżowym Giro dell?Emilia. To drugi raz w jego wieloletniej karierze, gdy triumfował w tym wyścigu. Ostatni raz zdarzyło mu się to w 2006r. Tym samym polska ekipa zanotowała szesnaste zwycięstwo w tym roku. Plasuje ją to na 20. miejscu wśród wszystkich ekip zawodowych, jeśli wziąć pod uwagę parametr skuteczności.

https://twitter.com/DaniBondanini/status/520973005267435520

Trzeba też wspomnieć o rozgrywanym w Chinach Tour of Beijing. To jeden z projektów w ramach idei globalizacji kolarstwa, który póki co zostanie odłożony na półkę. Zmęczeni zawodnicy najlepszych ekip zobligowanych do startu niechętnie lecą do kraju, gdzie muszą zmagać się ze smogiem oraz zanieczyszczonym klenbuterolem mięsem. Na brak popularności nie pomagają maskotki misiów panda. Choć część zawodników wykazuje jeszcze oznaki energii, to nie jest dla nikogo najważniejszy wyścig w sezonie. Mimo to warto odnotować, że na dwa etapy przed końcem koszulkę najlepszego ?górala? przejął Michał Gołaś.

Na koniec coś z zupełnie innej beczki. Mario Cipollini, największy gwiazdor, jakiego znało kolarstwo musi zmierzyć się z duchami przeszłości. La Gazzetta dello Sport postanowiła poszukać jego związków z Eufemiano Fuentesem. Nazwisko super-sprintera kilkukrotnie miało pojawiać się na listach klientów znanego z dopingowego doradztwa hematologa. Cipollini dominował i wygrywał w latach największej popularności różnego rodzaju metod wspomagania wyników przez manipulację krwią i hormonami. Nigdy nie był złapany, ale trudno spodziewać się, by kontrowersyjny i równocześnie uwielbiany przez kibiców ?Super Mario? był czysty. W rewelacjach La Gazzetty można znaleźć m.in. informację o 25 torebkach krwi, które miał sobie przetoczyć w jednym ze swoich najlepszych sezonów (2002), rozpoczętym od spektakularnych zwycięstw w Mediolan-Sanremo i Gandawa-Wevelgem a zakończonym zdobyciem tęczowej koszulki mistrza świata w Zolder.


Opublikowano

w

,

przez