fbpx

Rowerowa normalność

Zobaczymy, jak będzie na kolejnych etapach, ale póki co widzę sporą zmianę. Runda ulicami Warszawy była pełna kibiców. Mam tylko nadzieję, że nie byli to wyłącznie pasażerowie zatrzymanych tramwajów. Jeśli w kolejnych miastach będzie podobnie, to już jest spory sukces. Zwycięstwa polskich kolarzy, popularność roweru jako takiego, ?kwiato-majkomania? i pewne obycie z cyklicznymi imprezami sportowymi robią swoje. Uczymy się kibicować!

Tłumaczę sobie, że na fali entuzjazmu ludzie chcą uczestniczyć w sportowym święcie. To nie tylko miłe, ale i budujące, mając w pamięci sytuację sprzed kilku lat, gdy gwiazdy zawodowego peletonu ścigały się na naszych (wówczas diurawych) szosach, przy których stało kilku przechodniów i garstka pasjonatów.

Tych samych kilka lat temu, rower szosowy był egzotyką. Wszyscy jeździliśmy na ?góralach?, za miastem ulubione rundy pokonywały jedynie niewielkie grupki mastersów. Trudno w przypadku kolarstwa mówić o boomie, jaki przeżywa bieganie, ale bardziej sportowa jazda rowerem stała się całkiem popularna. Wszystko wymaga czasu. My staliśmy się nieco bogatsi a rowery szosowe, nawet te z niższej półki zmieniły swoje oblicze. Nie są już tylko narzędziem dla wyczynowców, ale sprzętem, na którym można przyjemnie pojeździć, niekoniecznie aspirując do bycia zawodnikiem.

To wszystko daje poczucie obcowania z pewną normalnością. Mamy wyścig: jaki jest, taki jest. Mamy ludzi, którzy chcą go oglądać. Są też tacy, którzy bierne zainteresowanie zmieniają na czynną rekreację lub nawet sport. Czy w tym procesie znaczący udział miała obecność takiej imprezy jak Tour de Pologne? Być może. W końcu co roku, przez tydzień jest to jedno z głównych wydarzeń relacjonowanych przez Telewizję Publiczną. Nie znam jednak osoby, która wsiadłaby na rower z tego powodu, że zobaczyła transmisję z wyścigu. Dużo większe znaczenie przypisałbym tu wyścigom dla dzieci (Mini TdP), które aktywizują rodziców by popchnąć młodych ludzi w stronę sportu.

Kolarze-amatorzy, to klasa średnia. Przyszłym zawodnikom finansowanie w pierwszych latach kariery zapewnić muszą zamożni rodzice, ale mam nadzieję, że wkrótce i w tej sprawie będzie łatwiej. Wraz z bogaceniem się, dojrzewamy jednak do jeszcze jednej kwestii. W tak zwanym międzyczasie rower stał się środkiem komunikacji a przy tej okazji oddolne ruchy społeczne zaczęły zmieniać rzeczywistość na lepsze. Usilna praca organiczna przekształca nasze miasta w miejsca bardziej przyjazne do życia. Choć wulgarna w swej komercyjności impreza sportowa stoi z tym nieco w sprzeczności, pojawiają się przy jej okazji akcje dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego a zamknięte dla aut ulice choć na chwile sprawiają, że kolarze stają się panami szosy.

Kolejne elementy składają się na fajną, normalną rzeczywistość. Nawet jeśli jeden z nich, wyścig dla zawodowców, jest póki co mało ciekawy, fakt, że towarzyszy nam co roku dopełnia całości. Codzienność bywa uciążliwa dla wszystkich, ale mimo to żyjemy w najwspanialszym ze światów ;-)


Opublikowano

w

przez