fbpx

Jedź. Baw się.

Życie na walizkach, to może przesada, ale od kwietnia sporo się przemieszczam. Nawet, jeśli podróże nie są długie, weekendowy zestaw czynności jest dość absorbujący: ogarnięcie roweru, przygotowanie jedzenia, pakowanie, wybór drogi, mapa, wpisowe, start, zdjęcia, błoto, pranie, czyszczenie, jedzenie, spanie, zgranie zdjęć, poniedziałek i do pracy. Rutyna? Nie! Przygoda? Troszkę!

W tygodniu niby to samo. Rano pobudka, owsianka, przejażdżka, praca, wpis na bloga, dom i tak dalej. I wiecie co? To jest fajne. Siedząc za biurkiem, patrząc na sztuczne światło, oddychając sztucznym powietrzem, po porannym treningu mam nie tylko zapas tlenu i naturalnej witaminy D, ale też energii, nawet, jeżeli wcześniej robiłem męczące powtórzenia.

Wracając wytyrany z wyścigu mam wykres z Garmina na Stravie, ale też w pamięci coś więcej niż emocje związane z rywalizacją na trasie. Niemal co tydzień odwiedzam piękne miejsca, w które nie ruszyłbym się ?ot tak, bez powodu?: słowacki Spisz, Podhale, Beskidy albo jakieś zarośla bez większego znaczenia i nazwy. XC, maratony, uphille, nowe miejsca, nowe wyzwania, może nie na końcu świata, za to pod różnymi względami w moim zasięgu. Jeśli zabraknie okoliczności przyrody, sytuację uratują ludzie, których spotykam. Podobne mnie oszołomstwo, które chce potaplać się w błocie, zagiąć pod górkę i pościgać bez strachu na zjazdach. Zawsze fajnie Was spotkać, czekam na to każdej wiosny!

Co dalej? Jest koniec sierpnia, moja ulubiona pora roku, gdy wszystko dzieje się odrobinę wolniej, za to możliwości jest bez liku. Wyścigów do wyboru jest mnóstwo, w perspektywie ?złota polska? z odpoczynkiem i wycieczkami a jeszcze dalej nowy rok i nowe nadzieje.

Nie raz i nie dwa przez to wszystko bywam zmęczony i niewyspany, mam debet na karcie a życie towarzyskie znacząco cierpi. Małe cele, które mogę realizować, wydarzenia, których niecierpliwie wyczekiwać, próby bycia kolarzem powodują, że z nikim bym się nie zamienił. Takie teraz czasy, że to wszystko po prostu mogę. Większość z nas może: jeździć gdzie chce, z kim chce i czerpać z tego dowolny rodzaj satysfakcji, czy czego tam potrzebuje. I tego się trzymajmy.


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

Jedna odpowiedź do „Jedź. Baw się.”

  1. […] zajęty. Czasami udaje mi się przygotować na sobotę loverove, ale co do zasady mnie nie ma. Jeżdżę. Zatem wpis z polecanymi pięcioma blogami w ramach Blog Day 2014 jest dzisiaj. W sumie czemu nie. […]