fbpx

Bezchmurne niebo

Chris Froome i drużyna Sky wracają na dobre tory. Zespół, który w ostatnich dwóch sezonach dominował w większości wyścigów etapowych, które postawił sobie za cel, w tym roku mocno się pogubił. Dopiero Tour de Romandie przyniósł zwycięstwo w ważnych zawodach i porcję pewności siebie dla Dave?a Braisfolda i jego zawodników.

Po sukcesie Bradleya Wigginsa w Tour de France 2012, nie tylko ze względów sportowych, ale też biznesowych interesów głównego sponsora, pojawił się pomysł, by kolarze Sky podbili oprócz szos we Francji, także te we Włoszech. Start w zeszłorocznym Giro d?Italia zakończył się porażką ?Sir Wiggo?, dla drużyny został uratowany przez Rigoberto Urana, który zajął drugie miejsce. Po sezonie Kolumbijczyk zmienił barwy klubowe na Omega Pharma Quick Step, ale ponieważ w Sky zakontraktowany jest cały zastęp potencjalnych gwiazd, z roli super pomocnika szybko zaczął wyrastać Richie Porte. Tasmańczyk, niemal tak samo mocny co Chris Froome, miał wygrać tegoroczne Giro a następnie pomóc w obronie tytułu w Tourze.

Plan całkowitej dominacji w kolarskim świecie zaczął się jednak sypać. Po dobrym początku  sezonu w Australii i Omanie, zaczęły się problemy. Froome rezygnował z kolejnych startów, co zaburzyło też plany Porte. Zamiast w Paryż-Nicea, Tasmańczyk wystartował w Tirreno-Adriatico. Infekcja sprawiła, że nie ukończył tego wyścigu, podobnie jak Volta a Catalunya. Froome w tym czasie pauzował, lecząc kontuzję pleców. W Paryż-Nicea honoru Sky miał bronić Gerraint Thomas, ale poległ w kraksie. Tyle dobrze, że wykurował się na klasyki, kończąc Dookoła Flandrii oraz Paryż-Roubaix w pierwszej dziesiątce. W ?Piekle Północy? znakomicie pojechał również Wiggins. Morderczy sezon 2012 oraz porażka w Giro d?Italia wypaliły Brytyjczyka i musiało minąć kilka miesięcy by ten przewartościował swoje podejście do kolarstwa i wytyczył nowe cele.

W międzyczasie na ?Niebie? zaczęły gromadzić się kolejne chmury. Po aferze z Johnatanem Tiernanem Lockiem (po zatrudnieniu w Sky okazało się, że jego wcześniejsze dane z paszportu biologicznego sugerują manipulacje krwią), jeden z filarów drużyny, Sergio Henao został zmuszony do odpoczynku, również z powodu nieprawidłowości w parametrach płynów ustrojowych. Zespół został więc bez lidera na ardeńskie klasyki, a z powodu wiosennych perypetii zdrowotnych ze startu w Giro d?Italia zrezygnował Porte. Froome, choć zaleczył problemy z plecami również nie tryskał wigorem: pojawiły się problemy z oskrzelami.

Z bliżej niewyjaśnionych przyczyn (domniemany konflikt z organizatorem) Sky nie pojechał w Criterium International, zatem ostatnim sprawdzianem formy, zanim przygotowania do Tour de France wkroczą w decydującą fazę, musiał być Tour de Romandie. Froome ekspresowo wyleczył oskrzela (raptem kilka dni przed startem w Szwajcarii wycofał się, tak jak większość drużyny z Liege-Bastogne-Liege) i stanął na starcie z numerem jeden na plecach. Obrońca tytułu przegrał jednak pierwszą czasówkę, m.in. z Michałem Kwiatkowskim. Mistrz Polski okazał się jednak zmęczony utrzymywaniem wysokiej dyspozycji od lutego i po przejeździe przez góry wycofał się z wyścigu. Froome najtrudniejsze etapy pokonał z Simonem Spilakiem, gubiąc pozostałych rywali, w tym Vincezno Nibalego. Kropkę nad i postawił w finałowej czasówce. Tour de Romandie wygrał drugi rok z rzędu, twierdzi, że jest mocniejszy niż w poprzednim sezonie, teoretycznie więc w końcu wrócił na właściwą drogę prowadzącą do wygranej w Paryżu. Tym bardziej, że Richie Porte ma jeszcze dwa miesiące na trening, niestety dla niego znów będzie tylko pomocnikiem. Na funkcję lidera drużyny w wielkim tourze musi poczekać przynajmniej do hiszpańskiej Vuelty.


Opublikowano

w

przez