fbpx

Poniedziałkowy skrót – medale z niczego

Zimowe Igrzyska w Soczi przyniosły polskim sportowcom więcej złotych medali niż letnie IO w Londynie. A kto wie, może przyniosą jeszcze więcej. Po raz kolejny pokazujemy, że jesteśmy mistrzami świata w zmaganiu się z oporem materii.

Nie chcę, aby pojawiły się niejasności jak po moim wiosennym artykule o sukcesach Michała Kwiatkowskiego. Sytuacja jest jednak podobna. Justyna Kowalczyk i Zbigniew Bródka zdobywają olimpijskie medale wbrew zasadom zdrowego rozsądku. Budzą niezwykle pozytywne emocje, w ich cieple grzejemy się wszyscy: od przeciętnego ?Kowalskiego?, któremu sukcesy rodaków rozświetlają szarą rzeczywistość, po premiera, który chętnie gratuluje zawodnikom. Tak jak w przypadku kolarzy, tak i biało-czerwoni reprezentanci sportów zimowych są ponadprzeciętnie utalentowanymi, pracowitymi i zdeterminowanymi jednostkami, które sukces zawdzięczają sobie i niewielkiej grupie wierzących w nich entuzjastów (zarazem niezwykłych fachowców). Łyżwiarz bez toru i narciarka bez tras stają na starcie i rywalizują z przedstawicielami federacji, które mają niemal nieograniczone budżety, wsparcie sponsorów państwowych i prywatnych, szerokie zaplecze zmienników, warunki do treningów, najnowsze technologie itd.

Nie mam pojęcia, jakim cudem funkcjonuje kadra łyżwiarzy szybkich, grupa biegaczy narciarskich powstaje dopiero teraz, po kilku latach Kowalczyk na czele światowych rankingów. Wyjątek – skoki narciarskie – może być wzorem, choć przypomnijmy, że człowiek (Adam Małysz), na popularności którego zbudowano system szkoleniowo – finansowy, a którego beneficjentem jest Kamil Stoch, o mały włos rzuciłby sport i został dekarzem, bo nie miał z czego żyć o uprawianiu sportu nie wspominając. Poza medalistami całkiem nieźle prezentują się i inni polscy zawodnicy w wielu dyscyplinach. Jedyny powód, dlaczego to wszystko działa, a który przychodzi mi do głowy, to mimo wszystko ciągły wzrost gospodarczy, z którego jakiś procent mimowolnie spada na sportowców a ci, robią swoje najlepiej jak mogą. Pytanie, ilu z nich przepada, ponieważ poszli do pracy jako sprzedawcy, kurierzy czy mechanicy, bo zabrakło kilku tysięcy na stypendium.


Opublikowano

w

,

przez