fbpx

Wyścigi małe i duże

Przykład wyścigów z końca sezonu dobitnie pokazuje, że system kategorii wyścigów UCI jest daleki od doskonałości. Wyścigi w Ameryce czy obecnie rozgrywany Tour of Britain mają tę samą kategorię co większość imprez w Polsce. Tyle, że ściga się na nich zupełnie kto inny a i zainteresowanie mediów jest odmienne.

W Polsce mamy dwa wyścigi etapowe kategorii 2.1. Szlakiem Grodów Piastowskich oraz Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. Etapowi drugiego z nich przyglądałem się, gdy zawitał do Krakowa (a w zasadzie do Nowej Huty). Refleksja numer jeden przyszła, gdy sporo miejsca w mediach zajęły wyścigi w USA. Obecnie, między Vueltą a tuż przed mistrzostwami świata kilku faworytów w walce o tęczową koszulkę ostatni szlif formy łapie w Tour od Britain.

Mark Cavendish, Lars Boom i Thor Hushovd wygrywają etapy, prócz nich w peletonie znajdziemy wiele uznanych nazwisk, sześć ekip Pro Teams i cztery Pro Continental. Nieźle, prawda? Cyclingnews poświęca wyścigowi mniej więcej tyle miejsca co naszemu Tour de Pologne robiąc z niego spore wydarzenie. Niemcy z Radsport-News są nieco bardziej powściągliwi, ale i tak relacjonują, zamieszczają zdjęcia, wypowiedzi i tak dalej. Większość działów kolarskich liczących się mediów sportowych na świecie pisze o brytyjskiej etapówce. Bo i jest o czym.

Tymczasem u nas, jeśli w redakcji jest jakiś pasjonat, czasami coś się uda wrzucić. Jeżeli wyścig przejeżdża tam, gdzie w dziale miejskim jest nieco wolnego miejsca, wtedy również można się spodziewać relacyjki lub przynajmniej kilku słów o pasjonatach „jazdy na dwóch kółkach”. Niby jest BGŻ Pro Liga. Gdzieś się nawet załapałem na krótkie skróty w TV (TVP Sport – ale kto ma do tego dostęp?, czasami TVP Info). Ogólnie jednak poza Tour de Pologne i Mają Włoszczowską sprawa de facto nie istnieje.

Właściwie miałem poszukać różnic między dobrze opłacanymi i promowanymi wyścigami „na zachodzie” a imprezami tej samej kategorii w Polsce. W międzyczasie pojawiła się informacja o tym, że CCC przestaje sponsorować naszą jedyną ekipę Pro Continental. Można doszukiwać się różnych motywów, np. takiego, że marka Dariusza Miłka jest zaangażowana we wspieranie zbyt wielu bytów: grupy mtb, grupy szosowej, Polskiego Związku Kolarskiego oraz drużyny koszykarek. Sporo, trzeba było gdzieś obciąć i można to zrozumieć. Jednak czujny czytelnik zauważył na facebooku ciekawą rzecz. W sierpniu 2011 0 5,5% w stosunku do sierpnia 2010 spadły przychody ze sprzedaży detalicznej spółki NG2 SA (w jej skład wchodzi  CCC). W sierpniu. Czyli w miesiącu, gdy obecność marki w mediach była bardzo duża. Bo i Tour de Pologne i przetasowania w kadrze mtb i grupie CCC Polkowice i wreszcie drugie miejsce Włoszczowskiej na Pucharze Świata w Val di Sole.

Pytanie więc, co jest nie tak? Gdzie zwrot z pakowanych w kolarstwo pieniędzy? Może bez powalających sukcesów, ale zawodnicy robią swoje i bronią się rezultatami. Rutkiewicz na podium Tour de Pologne nie stanął, ale po raz kolejny walczył i był w top10 wyścigu World Tour. Włoszczowska, owszem, zrobiła nieco kwasu w mediach, ale póki co wychodzi na to, że miała rację, bo wyniki jak były z trenerem Piątkiem, tak są i bez niego. Zagorzały kibic może czuć lekki niedosyt, ale realnie nie bardzo jest się do czego przyczepić. Może więc to wina działu marketingu CCC? Jedna telewizyjna reklama z Mają to chyba trochę za mało, by budować wizerunek wokół sportu i by wpompowane w dyscyplinę miliony jakkolwiek się zwróciły? Różnorakie byty sportowe sponsorowane przez CCC omija problem mniejszych, biedniejszych klubów. Ekipa mtb i ekipa szosowa startują bowiem w imprezach, na które media zwracają uwagę. Wygląda więc na to, że nie tylko wystarczy „rzucić kasą” i czekać aż się zwróci. Bo samo się nie zwróci, nawet jeśli zatrudnimy zagraniczną gwiazdę (vide start Pawła Tonkowa i CCC-Polsat w Giro d’Italia).

Jeśli informacja o problemach szosowej ekipy CCC się potwierdzi (a trudno nie wierzyć S24 – portalowi rzetelnie relacjonującemu sprawy polskiego kolarstwa) optymizm, który pojawił się w związku z rodzimą sceną rowerową trzeba nieco przygasić. A może przy okazji znajdzie się różnica, czym się różni Szlakiem Grodów Piastowskich od Tour of Britain i dlaczego to w tym drugim startują gwiazdy a u nas karty rozdziela między siebie kilku znajomych.


Opublikowano

w

,

przez