fbpx

Niechciany bonus na pocieszenie

Vuelta Espana to trzeci z wielkich tourów. Najmłodszy, najmniej prestiżowy, ale czy najmniej ciekawy? Od wielu lat szuka własnej tożsamości. Póki co częściej się zdarza, że traktowany jest jako rekompensata po wcześniejszych porażkach niż cel numer jeden.

Znaleźć swój udział w ugruntowanym i konserwatywnym rynku jest trudno. Obserwujemy to na własnym podwórku przy okazji Tour de Pologne, który awansował do najwyższej kategorii tygodniowych etapówek, ale wciąć mu czegoś brakuje, by traktować go na równi z pozostałymi.  Z Vueltą jest podobnie. Młodsza, początkowo rywalizująca z włoskim Giro została przeniesiona na późne lato. Jest jedynym z Tourów, który nie jest traktowany jako cel sam w sobie. Dla wielu zawodników najważniejszym punktem ostatniej części sezonu są Mistrzostwa Świata i do nich przygotowują się startując w Hiszpanii.

Jeśli potraktować sezon w kategoriach kulinarnych, mamy przystawki (Paryż Nicea plus wiosenne klasyki), pierwsze danie (Giro, w sam raz pasuje, gdy jako primo piatto podamy makaron), danie główne (Tour de France) i deser w postaci klasycznej jesieni zbudowanej wokół Mistrzostw Świata i Giro di Lombardia). Tymczasem tuż po obfitym daniu głównym kelner przynosi nam, w prezencie od szefa kuchni, kolejne. Na pierwszy rzut oka wygląda intrygująco, pachnie nieco egzotycznie i kusi nowatorskim wyglądem, ale tak naprawdę jemy je z grzeczności. Czasem pozytywnie zaskoczy, czasem przyprawi o niestrawność, najczęściej jednak popadnie w zapomnienie.

Taki ekstra dodatek ma jednak pewne zalety. Dla wielu zawodników to pierwsze zetknięcie z trzytygodniowym wyścigiem. Test wytrzymałości i pierwsze szlify zdobywane przy pokonywaniu takiego wyzwania. Dla faworytów, którzy chcą wygrać a także dla ich kluczowych pomocników to nadal ciężka praca do wykonania. Tym bardziej, że Hiszpanie w poszukiwaniu emocji lubują się w wyszukiwaniu nowych trudności niemal co roku. Można więc coś poznać, można zdobyć doświadczenie, można wreszcie, sięgnąć po cenny sukces. Co więcej, w tej ostatniej kwestii Vuelta daje szanse zawodnikom, którzy prawdopodobnie nigdy nie zwyciężą w Giro czy Tourze. Zależnie od wersji trasy mogą być to wybitni górale, fizjologicznie niezdolni do dobrej jazdy na czas (np. Roberto Heras), świetni czasowcy tracący zbyt wiele w górach (Olano, Jalabert, Zulle) czy wreszcie ci, którym najwyższy stopień podium dwóch, bardziej tradycyjnych trzytygodniówek zajął ktoś inny.

Vueltę wygrał Jan Ullrich, nie mogąc zmóc Pantaniego i Armstronga w Tour de France. Wygrywał Tony Romminger, który przegrywał we Francji z Indurainem a w Hiszpanii mógł pobić rekord zwycięstw.  Wygrywając Vueltę jedyne zwycięstwo w wielkim tourze zaliczył wreszcie na swoje konto Raymond Pouilidor, symbol zawodnika, który zawsze trafia na silniejszych od siebie rywali.

W tym roku w ramach poszukiwania emocji i innowacji organizatorzy Vuelty oferują słynny z gargantuicznego nastromienia podjazd Angliru, powrót do Kraju Basków oraz nietypowy układ trasy, który większość trudności gromadzi w pierwszych dwóch tygodniach  ścigania. Przed dniem odpoczynku mamy: dwie czasówki (krótką drużynową i długą jak na obecne standardy ? 47km ? indywidualną) oraz ciężkie finałowe podjazdy na Sierra Nevada i La Covatilla. Kolejne pięć etapów po dniu przerwy to ciągła szarpanina na stromych podjazdach Asturii ze zwieńczeniem na wspomnianym Angliru. Ostatni tydzień, choć pozornie prostszy może być nerwowy. Spodziewane są oczywiście liczne ucieczki, z niecierpliwością wyglądać będziemy aktywności Polaków, których aż czterech startuje w Hiszpanii (Niemiec, Majka, Marycz, Gołaś). Szczegóły trasy znajdują się tutaj.

Obsada wyścigu potwierdza przedstawioną wyżej teorię. Mamy więc dwóch Włochów, którzy nie dali rady Contadorowi w na swoim terenie. Vicenzo Nibali rok temu na Vuelcie był ?młodym obiecującym?, tym razem jedzie jako obrońca tytułu, ale też i przegrany z Giro. Z kolei Michele Scarponi celuje w największy sukces kariery, która ponownie nabiera rozpędu po przerwie związanej z Operation Puerto. (Związki tego zawodnika z Hiszpanią są spore, na liście dopingowej Eufemiano Fuentesa występował pod kryptonimem ?Zapatero?). Na starcie staje też grupa rozbitków z Tour de France: Wiggins, Van Den Broeck, Kloeden i Brajkovic a także dwóch znakomitych kolarzy, których ekipa na Wielką Pętlę nie została zaproszona: Carlos Sastre i Denis Menchov. Do Hiszpanii jadą ratować sezon. Joaquin Rodriguez, kolarz raczej klasyczny niż etapowy podejmie kolejną próbę walki w wielkim Tourze a Igor Anton będzie chciał w końcu potwierdzić podobno drzemiąc w nim wielki potencjał. Z kolei Mark Cavendish czy Fabian Cancellara startują by trenować przed mistrzostwami świata i szukać etapowych zwycięstw.

Czy będę śledził wydarzenia na Vuelcie? Tak. Liczę przede wszystkim na weryfikację obserwacji z Tour de France. Ciekawie zapowiada się również start kilku młodych, obiecujących zawodników, o których mam nadzieję, będzie jeszcze czas wspomnieć gdy dadzą przebłysk swoich możliwości. Z pewnością w międzyczasie pojawi się też przynajmniej kilka tematów, które znajdą szerszy kontekst. Zapraszam zatem do wspólnych poszukiwań :)

Jose Maria Jimenez wygrał premierowy podjazd na Alto de L’Angliru w 1999r. W tym roku kolarze podjadą tam po raz piąty.


Opublikowano

w

przez